Złoty medal 23. Letniej Uniwersjady ma być przełomowym momentem w karierze 23-letniego Aleksandra Waleriańczyka, studenta Wyższej Szkoły Informatyki w Łodzi.
<!** Image 2 align=right alt="Image 4275" >Okrzyknięty dwa lata temu następcą Artura Partyki, młodzieżowy mistrz Europy wygrał w czwartek konkurs w Izmirze z wynikiem 2,30 m, pokonując m.in. mistrza świata Jurija Krymarienkę.
W 2003 roku w Bydgoszczy Waleriańczyk ustanowił rekord życiowy rezultatem 2,36 m, wówczas najlepszym na świecie w bilansie całego sezonu.
- Myślę, że ten rok i ten sukces będzie dla mnie przełomowy i odblokuję się. Przez minione dwa lata nie skakałem za wiele. Kiedyś okrzyknięto mnie talentem, po czym nagle zszedłem z estrady, bo nie udawało mi się skakać wysoko. W Izmirze udało się i jestem bardzo zadowolony - powiedział PAP Waleriańczyk. Walcząc o złoty medal, pokonał m.in. mistrza świata z Helsinek Ukraińca Jurija Krymarienkę.
- On skoczył w Helsinkach 2,32, ale tutaj poległ w boju. Jestem szczęśliwy, że akurat ja z nim wygrałem i to powoli do mnie dociera. Trochę poprawiłem sobie humor po braku kwalifikacji na mistrzostwa świata. Minimum było 2,30 i wtedy nie skoczyłem, a tutaj mi się udało - dodał.
Jeden z najbardziej utalentowanych polskich skoczków obecnie sam ćwiczy w Krakowie. Niedawno rozstał się z trenerem Edwardem Hatalą, który w Łodzi prowadzi grupę skoczków.
- Nie chcę o tym mówić. Rozstaliśmy się i teraz trenuję sam w Krakowie. Co z tego będzie, zobaczymy. Jestem dość dobrej myśli - mówi.
Aleksander Waleriańczyk urodził się 1 września 1982 roku w Krakowie. Przygodę ze sportem rozpoczął w czwartej klasie szkoły podstawowej od pływania. Po trzech latach ciężkiego treningu i niewielkich osiągnięciach zdecydował się zakończyć karierę w tej dyscyplinie.
Lekką atletyką zainteresował się w wieku 16 lat po międzyszkolnych zawodach, w których wziął udział jako skoczek w dal. Wówczas zauważył go trener Piotr Bora. Na początku skakał wzwyż. Później próbował w dal, aby znów po roku skakać wzwyż.