Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cztery lata więzienia za kłamstwo w sądzie. Tłumy bydgoszczan świadkami niecodziennego procesu

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Pixabay/zdjęcie ilustracyjne
Ta niezwykła sprawa cieszyła się ogromnym zainteresowaniem bydgoszczan. Na decydującą rozprawę przybyły tłumy bydgoszczan, które nie mogły pomieścić się w największej sądowej sali.

We wrześniu 1939 roku doszło w Bydgoszczy do wydarzeń określanych mianem „krwawej niedzieli”, podczas których śmierć poniosło kilkuset mieszkańców. Po zajęciu Bydgoszczy Niemcy rozpoczęli krwawą zemstę na Polakach. Uczestników wydarzeń z 3 i 4 września, wskazywanych przez bydgoszczan narodowości niemieckiej stawiano przed sądem specjalnym i z reguły skazywano na śmierć. W ten sposób do końca 1939 życie straciło około 100 Polaków.

Obóz zamiast stryczka

Jednym z oskarżonych był Marian G. Gestapo przyszło do niego do domu, zabrało go, a na sądowej sali z największym zdumieniem, ale i przerażeniem zobaczył w roli głównego świadka oskarżenia… swoją żonę Janinę. Zeznała ona przed sądem, iż 3 września wieczorem jej mąż wrócił do domu z zakrwawionym bagnetem i chwalił się, że uczestniczył w zabijaniu Niemców. Zeznaniom żony sąd dał wiarę, jednak, ku ponownemu zdumieniu podsądnego, skazał go nie na karę śmierci, jak się spodziewał, ale na 10 lat pobytu w obozie koncentracyjnym w dawnej Austrii, w Mauthausen – Gusen.

Na sądowej sali z największym zdumieniem, ale i przerażeniem zobaczył w roli głównego świadka oskarżenia… swoją żonę Janinę.

Marian G. miał ogromne szczęście. Pobyt w obozie przeżył i po wojnie wrócił do Bydgoszczy, przez cały czas głowiąc się, dlaczego jego żona wystąpiła przeciwko niemu. Już na miejscu od sąsiadów dowiedział się, że Janina G. romansowała jeszcze przed wojną z innym mężczyzną i z chwilą niemieckiej napaści podjęła decyzję, że zadenuncjuje męża, by się go pozbyć i zamieszkać z kochankiem. Pomysł ten udało się jej w pełni zrealizować. Ponad pięć lat później, zdając sobie sprawę, że po wejściu Armii Czerwonej w 1945 roku nie uniknie zemsty, uciekła z Bydgoszczy.

Przesłuchanie

Marian G. zgłosił sprawę do komisji badania zbrodni hitlerowskich. Podjęła ona śledztwo, w ramach którego ustalono na podstawie zeznań złożonych przez przedwojenną sąsiadkę małżeństwa G., Marię K., że prócz żony Mariana G. świadkiem oskarżenia był także kolejny sąsiad, Ludwik M. Jak mówiła prokuratorowi kobieta, została ona wezwana na przesłuchanie do gestapo. Tam spotkała Ludwika M., który był przesłuchiwany przed nią. To, co mówił Ludwik, kobieta świetnie słyszała przez niedomknięte do końca drzwi. Według Marii K., mężczyzna miał opowiadać Niemcom to samo, co twierdziła żona Mariana G., iż chwalił się on zamordowaniem paru Niemców za pomocą bagnetu.

Jak stwierdził sąd, jedyną okolicznością uzasadniającą wydanie wyroku długoletniego pobytu za kratami, a nie kary śmierci, jest okoliczność, że Marian G. pobyt w Mauthausen-Gusen przeżył.

Ludwik M. mimo iż stanowczo zaprzeczał, aby składał jakiekolwiek niekorzystne zeznania w stosunku do postawy swojego sąsiada, na mocy świadectwa Marii K. został pod koniec 1946 roku skazany przez polski sąd specjalny na karę 15 lat pozbawienia wolności. Jak stwierdził sąd, jedyną okolicznością uzasadniającą wydanie wyroku długoletniego pobytu za kratami, a nie kary śmierci, jest okoliczność, że Marian G. pobyt w Mauthausen-Gusen przeżył.
Z wyrokiem tym nie umiała pogodzić się żona Ludwika M. Obchodziła ona kolejno sąsiadów i znajomych, usiłując dowiedzieć się prawdy o wydarzeniach z 1939 roku. W trakcie tych odwiedzin usłyszała rewelacyjną informację od jednej z sąsiadek, Marty W. Powiedziała ona strapionej żonie Ludwika, że jego oskarżycielka, Maria K. wyznała jej wcześniej w chwili szczerości, że zamierza „policzyć się” z Ludwikiem za jakieś drobne zatargi i oskarży go przed sądem, czym go „na długo załatwi”.

Maria K. wyznała jej wcześniej w chwili szczerości, że zamierza „policzyć się” z Ludwikiem za jakieś drobne zatargi i oskarży go przed sądem.

Żona Ludwika M. natychmiast udała się z tą wiadomością do prokuratury. Śledztwo zostało wszczęte na nowo. Wyjaśniło ono, że Maria K. kłamała wcześniej przed sądem, przez co niewinny człowiek został skazany na długoletni pobyt za kratami.

Krzywoprzysiężczyni

Kiedy rozeszła się wieść, że odbędzie się specjalna rozprawa, na której mają zostać wyjaśnione wszelkie szczegóły sprawy i że najprawdopodobniej więzień zostanie uwolniony a krzywoprzysiężczyzni skazana, wielu bydgoszczan chciało być świadkami tego procesu. Jednak tylko część chętnych zmieściła się na największej sali rozpraw w bydgoskim gmachu sądu.

Tylko część chętnych zmieściła się na największej sali rozpraw w bydgoskim gmachu sądu.

Rozprawa, podczas której przesłuchano wielu świadków, potwierdziła, iż Maria K. fałszywie oskarżyła swojego sąsiada. Ludwik M. został uwolniony od winy i kary, krzywoprzysiężczyzni natomiast została skazana na karę 4 lat pozbawienia wolności. Na skutek obowiązującej wciąż uchwały amnestyjnej, karę tę skrócono do lat dwóch.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera