8 września 1968 roku w czasie Centralnych Dożynek na stołecznym Stadionie Dziesięciolecia dokonał samospalenia filozof i żołnierz AK, Ryszard Siwiec.
<!** Image 2 align=right alt="Image 94877" sub="Ryszard Siwiec płonie podczas obchodów dożynek w 1968 roku Fot. Archiwum">Ryszard Siwiec urodził się 7 marca 1909 roku w Dębicy. Podczas II wojny był żołnierzem Armii Krajowej. Po zakończeniu działań wojennych odrzucił propozycję objęcia posady nauczyciela historii, nie chcąc uczyć zafałszowanej wersji dziejów. Siwiec nie potrafił zaakceptować ustroju komunistycznego. Starał się ukazać rodakom prawdę o PRL-u w ulotkach podpisywanych Jan Polak. Interwencja wojsk Układu Warszawskiego, których część stanowiły oddziały polskie, w Czechosłowacji w 1968 roku skłoniła go do dramatycznego kroku. 8 września 1968 roku podczas Centralnych Dożynek na Stadionie Dziesięciolecia, w obecności przywódców partii, dyplomatów i 100-tysięcznej publiczności, oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił krzycząc „protestuję”. Zmarł 12 września 1968 roku w szpitalu w wyniku oparzeń zajmujących ponad 85 proc. powierzchni ciała.
<!** reklama>Przed wyjazdem do stolicy Siwiec napisał testament i nagrał na magnetofon antykomunistyczny manifest zakończony wezwaniem: „Ludzie, w których może jeszcze tkwi iskierka ludzkości, uczuć ludzkich, opamiętajcie się! Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad wszystko, ponad własne życie, opamiętajcie się! Jeszcze nie jest za późno!”.
W pociągu napisał pożegnalny list do żony: „Kochana Marysiu, nie płacz. Szkoda sił, a będą ci potrzebne. Jestem pewny, że to dla tej chwili żyłem 60 lat. Wybacz, nie można było inaczej. Po to, żeby nie zginęła prawda, człowieczeństwo, wolność, ginę, a to mniejsze zło niż śmierć milionów. Nie przyjeżdżaj do Warszawy. Mnie już nikt nic nie pomoże. Dojeżdżamy do Warszawy, piszę w pociągu, dlatego krzywo. Jest mi tak dobrze, czuję spokój wewnętrzny jak nigdy w życiu”. Korespondencja Siwca dostała się w ręce SB, a żona otrzymała list dopiero po 20 latach.
Protest Siwca przeszedł w kraju bez echa - państwowe media nie zamieściły na ten temat nawet wzmianki. Osobom obserwującym całe zdarzenie na Stadionie Dziesięciolecia funkcjonariusze SB przekazali wersję o chorobie psychicznej Siwca.(dnr, PAP)