Jeszcze przed sobotnią Radą PSL-u ma dojść do spotkania liderów PO i PSL. Czasu jest nie wiele, ale wydarzyć się może jeszcze wszystko. PSL chce, by Grzegorz Schetyna nie zawierał koalicji z SLD i Wiosną Roberta Biedronia. - Nie widzę wspólnego mianownika na wybory do parlamentu polskiego między lewicą a PSL – mówił w środę w radiu Tok FM Władysław Kosiniak-Kamysz. - Nie da się wygrać wyborów bez wspólnych wartości. A nie da się połączyć wartości na jednej liście od Biedronia do PSL-u – ocenił.
Zupełnie innego zdania jest Grzegorz Schetyna, który, podobnie jak w majowych wyborach, chce stworzyć jak najszerszą koalicję – z samorządowcami, Nowoczesną, PSL i lewicą – Inicjatywą Polską, SLD, a nawet Wiosną Biedronia, która powstała w kontrze do Platformy.
- PSL wskazuje nie partnerów rozmowy, tylko tych, z którymi nie chce współpracować politycznie w tej kampanii wyborczej. Jestem politykiem, który ma inne doświadczenia. Ja szukam partnerów – przekonywał w środę w Sejmie przewodniczący Platformy. - Nie wyobrażam sobie, żeby ta partia mogła iść sama przeciwko innym partiom opozycyjnym, przeciwko Platformie i Koalicji Obywatelskiej. Tak się po prostu nie może zdarzyć, bo to byłoby samobójcze dla PSL-u – ocenił Schetyna.
Przez wielu komentatorów to wystąpienie zostało odebrane jako polityczna groźba, a nawet szantaż.
Koalicji zarówno z PSL-em jak i lewicą chciałaby też przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. - Żadne decyzje co do kształtu koalicji jeszcze nie zapadły, rozmowy trwają – przyznała w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.
„Zobaczymy, co się wydarzy” - słyszymy w PSL. Aktualnie jednak partia skłania się ku samodzielnemu startowi w wyborach, w tzw. bloku chadeckim. O koalicji z Kukiz'15 już nikt nie mówi.
Według polityków PSL na współpracę z lewicą nie godzą się nawet niektórzy posłowie PO, którzy w przypadku powstania szerokiej koalicji mogliby przejść do partii Władysława Kosiniaka-Kamysza.
