
Od „wihajstra” do otwierania drzwi, przez lekcje online z „Jetsonów” po Cyberpunk 77 i nie mniej cyberpunkowe kapsuły antywirusowe. Rok 2020 był inny niż wszystkie.
Jeszcze w styczniu mało kto interesował się tym, że w Chinach odwołano imprezy z okazji Nowego Roku, bo wybuchła lokalna epidemia czegoś, co przypomina grypę. Wielkie rzeczy, chciało się powiedzieć czytając zdawkowe informacje dotyczące sytuacji w prowincji Hubei.
Czego szukaliśmy najczęściej w 2020 roku? Zobaczcie na kolejnych stronach ---->

Od czego to wszystko się jednak zaczęło? Nie, nie od eksplozji popytu na e-usługi. Żaden Polak w marcu czy kwietniu nie zbroił się przecież na miesiące izolacji czy, jak to później nazywano, narodowej kwarantanny. Pierwszy lockdown ogłoszony przez rząd w połowie marca miał trwać raptem dwa tygodnie. Na tyle przynajmniej zamknięto, m.in. szkoły, przedszkola i żłobki. Mając we krwi jeszcze nawyki „prepersów” (to taki ostatnio modny termin określający ludzi robiących zapasy) z lat 80. XX wieku, kiedy bywało, że brakowało wszystkiego z wyjątkiem musztardy i octu - uderzyliśmy do sklepów.

Chcąc być mądrymi przed szkodą i mając w głowie aforyzm z Liwiusza: „Chcesz pokoju, szykuj się na wojnę”, ruszyliśmy do marketów po… makaron, mąkę, drożdże i papier toaletowy.

Minęło kilka tygodni i kiedy napiekliśmy już ciast i nasmażyliśmy naleśników za wszystkie czasy, zdaliśmy sobie sprawę, jak bardzo brakuje nam fryzjerów. Ci, którzy woleli nie ryzykować korzystając z fryzjerskiego podziemia obwoźnych golibród, stanęli przed lustrem i zastanawiali się, czy zacząć czesać się w stylu Jana Tomaszewskiego z lat 70., a może jednak spróbować samemu okiełznać owłosienie głowy.
Na kanale YouTube, na którym, jak wiadomo, można znaleźć wszystko (dosłownie i bez wyjątku), pojawiły się w tym czasie „tutoriale” - filmy instruktażowe z cyklu „Jak samemu się ostrzyc”. Potem przypatrując się, np. przechodniom bardzo łatwo było ocenić, którego chwytającego za nożyczki zgubiła zbytnia pewność siebie. Mężczyźni mieli łatwiej, bo od biedy można się było ostrzyc golarką ustawiwszy trymer na kilka milimetrów.
Producenci takiego sprzętu wyczuli chyba interes, gorzej miała się sama branża fryzjerska. „Forbes” jeszcze w listopadzie 20219 informował, że sześciu na dziesięciu właścicieli salonów fryzjerskich ma odłożone oszczędności zaledwie na najbliższy miesiąc. Najwięcej pytań typu „Jak ostrzyc się samemu” i z „Self haircut kit” (z ang. zestaw do samodzielnego strzyżenia) wpisywano w wyszukiwarkę Google na przełomie kwietnia i maja.