Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarny sport na zakręcie [komentarz]

Redakcja
Kwoty, które zarabiają żużlowcy muszą szokować przeciętnego Kowalskiego, któremu nikt nie płaci za samo pojawienie się w miejscu pracy.

Kwoty, które zarabiają żużlowcy muszą szokować przeciętnego Kowalskiego, któremu nikt nie płaci za samo pojawienie się w miejscu pracy.

Przypomnijmy krótko fakty z ostatnich dni. Drużyna składywęgla.pl Polonii przegrała wysoko w niedzielę we Wrocławiu, nie wywalczyła nawet punktu bonusowego i jej szanse na utrzymanie w elicie stały się już tylko matematyczne. Bydgoscy żużlowcy musieliby wygrać teraz cztery ostatnie mecze za 3 oczka i liczyć jeszcze na porażki bezpośrednich rywali. Działacze ze Sportowej, widząc, że utrzymanie nie zależy tylko od ich zawodników, postanowili oszczędzać. Jutro nie pojadą Greg Hancock i Aleksandr Łoktajew, a ich miejsce zajmą Mateusz Szczepaniak oraz młodzieżowiec Bartosz Bietracki. Ten ruch może przynieść, jak pisaliśmy już wczoraj, nawet ok. 80 tys. zł oszczędności.

Polonia nie jest pierwszym klubem, który postanowił ciąć koszty. Kilkanaście dni temu na podobny ruch zdecydował się Start. W Gnieźnie nie odsuwają jednak zawodników od składu, a renegocjują stawki. Z naszych informacji wynika, że np. Matej Zagar zgodził się jeździć za 1000 zł za punkt (wcześniej miał 4,5 tys.).

Prezes Jarosław Deresiński zapewnia, że myśli o przyszłości klubu. Nie chce, jak jego poprzednicy, zakończyć sezonu z długami.

- Dokonaliśmy analizy budżetu i nie ma zagrożenia, że nie rozliczymy się z zawodnikami za ten sezon. Klub będzie też płacił na bieżąco wszystkie inne zobowiązania. Wyprowadzimy finanse na prostą i mam nadzieję, że - nawet jeżeli ostatecznie spadniemy - to nasz pobyt w I lidze będzie jednoroczny - tłumaczy sternik klubu ze Sportowej.

<!** reklama>Decyzja władz Polonii spotkała się z różną reakcją fanów. Część domaga się walki do ostatka o utrzymanie, inni są zdania, że należy dać szansę młodzieży i nie potęgować długu (pamiętajmy, że klub ma 2-milionowy kredyt do spłacenia).

Problem w tym, że kibiców na stadion przychodzi coraz mniej, do kasy wpływa przez to mniej pieniędzy, a walka do końca oznacza spore wydatki. Idealnym przykładem jest zatrudnianie Hancocka. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Amerykanin kasuje 1 tys. euro za przyjazd na mecz (ok. 4200 zł) i 5500 zł za punkt. Jeżeli więc zdobędzie w meczu 10 oczek, to potem wystawia fakturę na blisko 60 tysięcy złotych.

Taką kwotę klub zarobi jeżeli sprzeda około 2100 biletów na sektor B (po 28 zł). Warto jednak pamiętać, że sama organizacja zawodów to wydatek od 18 do 30 tysięcy złotych (wszystko uzależnione jest od szacowanej liczby widzów, która wpływa następnie na kwotę ubezpieczenia imprezy i liczbę zatrudnionych ochroniarzy). Jeżeli koszty organizacyjne założymy na poziomie 25 tys. i dodamy do pensji Grega, okaże się, że najtańszych wejściówek trzeba sprzedać już nie 2100, a 3000 sztuk.

Inni zawodnicy też nie jeżdżą za darmo, np. Łoktajew ma dostawać 3500 zł za punkt, a juniorzy ok. 1500. Takie kwoty muszą szokować przeciętnego Kowalskiego, któremu nikt nie płaci np. za samo pojawienie się w miejscu pracy.

Nie da się ukryć, że bydgoski żużel doszedł do ściany. Kryzys finansowy sprawił, że ludzie oglądają każdą złotówkę zanim kupią bilet, a firmy tną koszty na reklamę i promocję. Z kolei miasto, które ma zdecydowaną większość udziałów w żużlowej spółce, najchętniej by się ich pozbyło. Problem w tym, że - w przeciwieństwie do Zawiszy - nie może znaleźć chętnych.

Zresztą źle się dzieje nie tylko w grodzie nad Brdą i Gnieźnie. W środowisku żużlowym mówi się o zatorach finansowych chociażby w Gorzowie i Tarnowie. Już teraz nie brakuje opinii, że ekstraliga wkrótce będzie się ścigać w 4-zespołowym składzie. Przełomowym może okazać się sezon 2014, gdy najwyższa klasa rozgrywkowa zredukowana zostanie do 8 drużyn i nie będą już obowiązywały Kalkulowane Średnie Meczowe. Takie przepisy sprawią, że „wykrwawią się” kolejne kluby.

Im szybciej działacze, zawodnicy i kibice zdadzą sobie sprawę, że żużel w Polsce znalazł się na zakręcie, tym lepiej. Jeżeli nie zaczniemy płacić mniej (maksymalnie 50 tys. zł na przygotowanie do sezonu i 2 tys. za punkt), to z tego wirażu możemy już nie wyjechać.

Krzysztof Wypijewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!