<!** Image 2 align=left alt="Image 217415" >Od wielu lat podziwiam ludzką hipokryzję, na którą nadziać się można praktycznie na każdym kroku. Belka w naszym oku? Ależ skąd, nic nie widać! Źdźbło w innym? O, jakie wielkie!
Ludzie od zawsze wierzyli, że na świecie powinno być sprawiedliwie. Co prawda wszyscy królowie, biskupi, hierarchowie i dyktatorzy usiłowali wymusić, także siłą, odpowiednią gradację tej sprawiedliwości, komu ile winno się jej należeć, jednak zawsze jakiś buntownik i wichrzyciel się znalazł i znajdował posłuch, stąd zresztą zrodziła się dzisiejsza demokracja.
<!** reklama>
Kiedy spojrzymy na dochody niektórych związkowców w naszym kraju, to analogia sama się musi nasuwać. Wielu z tych, co wprowadzają nastrój społecznego niepokoju albo przynajmniej go podtrzymują, głośno wytyka wysokość zarobków zarówno rządzącym, parlamentarzystom, osobom na świeczniku, jak i pracodawcom. Sami jednak wolą nie ujawniać własnych apanaży. Tak na wszelki wypadek. Wara od tego!
Na szczęście tych negatywnych przykładów jest niewiele. Większość związkowców, jak wskazują na to przykłady z naszego regionu, to ludzie, którzy zamienili swoją zwykłą pracę na robotę związkowca i oczekują za to takiego samego albo ciut lepszego wynagrodzenia. Łatwo mogą się tym narazić innym, bo każdemu się wydaje, że inni za nic biorą kupę kasy, tylko nam za tyle roboty nikt nie chce godnie zapłacić. Samo życie... Także związkowe.
