Media ostatnio szokowały nas tragicznymi doniesieniami o potrąceniach pieszych. Razem z bydgoskimi policjantami sprawdziliśmy, czy kierowcy w Bydgoszczy respektują prawa niezmotoryzowanych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 147842" sub="Kobieta kierująca srebrną KIĄ minęła radiowóz, który zatrzymał się przed przejściem, by przepuścić pieszą. Na szczęście, nie doszło do tragedii Fot. Włodzimierz Szczepański">Sierżant sztabowy Michał Jaśkowiak z bydgoskiej drogówki przekręca kluczyk w stacyjce radiowozu. Przez najbliższe 8 godzin będzie patrolował główne ulice miasta: Jagiellońską, Focha, Grunwaldzką. - Tak, słyszałem w telewizji o tym wypadku. Kierowca tira przejechał kobiety na przejściu dla pieszych. Zamiast im pomóc, wezwać pogotowie, odjechał. To niepojęte - mówi Jaśkowiak.
Pamiątka z fotoradaru
W wydziale ruchu drogowego w plastikowym koszu piętrzy się stos formularzy. - To zdjęcia z fotoradarów - pamiątka dla kierowców, którzy nie przestrzegali prędkości - wyjaśnia Paweł Suchorski, zastępca naczelnika Sekcji Patrolowej i Ruchu Drogowego KMP w Bydgoszczy.
- Ustawimy się przy przejściu obok Media-Marktu - informuje Sławomir Boruta, starszy szeregowy z żandarmerii wojskowej, która wspiera policjantów w patrolach. - Nie ma reguły, kiedy najczęściej dochodzi do wypadków.
- Kierowcy nie szanują pieszych - mówi naczelnik drogówki, Radosław Karaban. - A piesi powinni być jak święte krowy - dodaje inny mundurowy. Ale trzeba pamiętać, że niezmotoryzowanych też obowiązują przepisy. - Potrącenie pieszego w kategorii przewinień równe jest wypadkowi. Kierowcy grozi 500 zł mandatu i 10 punktów karnych - informuje naczelnik.
<!** reklama>Zatoczka za przejściem dla pieszych. Radiowóz skrywa niewielka reklama. Sierżant Jaśkowiak spogląda na przejeżdżające auta. - No i zobaczcie, kobieta stoi na przejściu od ponad minuty i nikt się nie zatrzymał - mówi. - Kierowcy widzą radiowóz, a przed przejściem żaden nawet nie zwolnił - dodaje mundurowy.
- W ciągu sekundy auto hamujące z prędkości 50 km na godzinę pokonuje ok. 17 metrów. Jakie pieszy ma szanse przeżycia? - pyta szef drogówki Radosław Karaban. Dodatkowa plaga to pijani. W ubiegłym tygodniu spowodowali dwa tragiczne w skutkach wypadki. W Bożenkowie nietrzeźwy kierowca nie wyrobił na zakręcie, uderzył w drzewo, pasażer auta poniósł śmierć - mówi Paweł Suchorski. - Na Magnuszewskiej pijany potrącił 78-letniego mężczyznę - dodaje. A do tego w piątek rano złodziej samochodów potrącił przy skrzyżowaniu Słowiańskiej i Biziela dwóch mężczyzn. Auto porzucił kawałek dalej. Czasem zdarzają się cuda. Naczelnik pokazuje zdjęcia z wypadku na trasie nr 5. Kobieta przebiegała przez jezdnię. Uderzył w nią samochód. Maska auta wgnieciona. Szyba rozbita, na niej włosy kobiety. - Co dziwne, tej pani nic nie stało. Wstała i chciała iść dalej - mówi. - Kilka dni temu na ul. Łukaszewicza na chodniku w przechodnia wjechał rowerzysta. Jak to usłyszałem, pomyślałem, że jakiś młodzian musiał pędzić na „góralu”. Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem starą damkę z koszykiem na zakupy. Rowerzysta miał ponad sześćdziesiąt lat. Na skutek wypadku 50-letni pieszy doznał złamania nogi - mówi policjant. Nasza rozmowę przerywa telefon. Paweł Suchorski zapisuje coś na kartce.
- Najczęstsze grzechy kierowców to nadmierna prędkość i niedostosowanie stylu i prędkości jazdy do warunków pogodowych - mówi Radosław Karaban.
Wracamy na ulicę
Radiowóz rusza. Na ul. Focha żandarm Boruta przygląda się staremu polonezowi z naczepą, który zatrzymał się na sąsiednim pasie. Pasażerowie poloneza piją piwo. - Uwaga, patrole, zielona honda civic. Dzwonił do nas jeden z kierowców, uważa, że prowadzący jest nietrzeźwy - słychać z głośnika radia. - Nie dojedzie do nas. - Po drodze jest jeszcze dwanaście patroli - twierdzi sierżant Jaśkowiak. Zwalnia, aby przepuścić kobietę stojącą na wysokości wysepki na ul. Grunwaldzkiej przed cmentarzem starofarnym. Obok przejeżdża srebrne auto. - No nie, tak nie może być - mówi policjant, włącza koguta i rusza za kierowcą. Rajdowiec daleko nie ujechał - stoi przed światłami przed rondem Grunwaldzkim. Mundurowi podchodzą do auta. Po chwili wracają z dokumentami... - To kobieta, tłumaczy się, że ona nas wcale nie mijała przed przejściem - mówi z przekąsem policjant.
Pokrętne tłumaczenia
A jak się tłumaczą z przewinień kierowcy? - Najczęściej mówią, że jadą do szpitala albo na pogrzeb. Jednak policjanci łatwo rozpoznają, kiedy ktoś kłamie - mówi Radosław Karaban.
Bydgoska drogówka od kilku dni żyje poturbowaniem policjantki. - Koleżanka Beata kierowała ruchem, bo doszło do kolizji. Jeden z kierowców się zagapił i jej nie zauważył. Gdy ją spostrzegł, zaczął hamować, wpadł w poślizg, przycisnął ją do barierki. Przechodnie wspaniale się zachowali. Chwycili auto i przesunęli je o kilka centymetrów - mówi jeden z mundurowych.
Najtrudniej jest powiadamiać rodzinę o wypadku. - Policjant jedzie osobiście. Wcześniej staramy się dowiedzieć, jak rodzina może przyjąć wiadomość. Raz pojechaliśmy w asyście pogotowia. To było chyba rok temu. Starszy mężczyzna zgłosił zaginięcie żony. Dzień wcześniej potrącił ją samochód na Armii Krajowej. Wiedzieliśmy, że choruje on na serce - opowiada Paweł Suchorski.
Biegiem przez torowisko
Z radia słyszymy kolejny komunikat. Kolizja przed marketem przy Nakielskiej. - Przyjąłem - mówi Jaśkowiak. Jedziemy... - O, zobaczcie tam. Przechodnie też nie są bez winy - tam ktoś przechodzi przez torowisko.
Wielka Sobota. Zmierzch. Na moście w Fordonie przechodnie natknęli się na mężczyznę. Po dwóch godzinach 50-latek umiera w szpitalu. - Wyjaśniamy przyczynę śmierci mężczyzny. Nie wykluczamy, że mógł zostać potrącony - dodaje Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy.