Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cóż to był za weekend!

Dariusz Łopatka
W rosyjskim Rybińsku Justyna Kowalczyk miała bronić pozycji liderki klasyfikacji punktowej Pucharu Świata. W sobotę straciła to miano, lecz dzień później ponownie była najlepsza.

W rosyjskim Rybińsku Justyna Kowalczyk miała bronić pozycji liderki klasyfikacji punktowej Pucharu Świata. W sobotę straciła to miano, lecz dzień później ponownie była najlepsza.

Po czwartkowym zwycięstwie w miejskim sprincie po ulicach Moskwy Justyna Kowalczyk po raz pierwszy w obecnym sezonie wyprzedziła Norweżkę Marit Bjoergen w klasyfikacji punktowej Pucharu Świata. Przed sobotnim biegiem na 10 km techniką dowolną miała 38 punktów przewagi nad swoją największą rywalką.

- Cieszę się, że przejęłam żółtą koszulkę liderki, ale utrzymanie jej do końca sezonu będzie trudne - powiedziała mistrzyni olimpijska z Vancouver na 30 km.

Nawet nie wiedziała jak bardzo. Już w sobotę norweski ekspres ponownie okazał się lepszy. <!** reklama>

Mordercze zmęczenie

Na początku sobotniego biegu wszystko zdawało się układać po myśli trzykrotnej triumfatorki prestiżowego Tour de Ski. Justyna Kowalczyk przez moment wysunęła się na nawet czoło peletonu, jednak grupa ta szybko się rozciągnęła, a w walce o końcowy liczyło się ostatecznie tylko kilka biegaczek. Na jednym z podbiegów Polka zdobyła co prawda piętnaście punktów premii, lecz to było wszystko, na co ją tego dnia było stać.

Nie zawodziła natomiast Bjoergen, której forma przed weekendowymi biegami była pewną niewiadomą, gdyż w ostatnich wyścigach urodzona w Trondheim biegaczka nie brała udziału.

Norweżka, wraz ze swoimi koleżankami Therese Johaug oraz Marthe Kristoffersen, przyłączyła się do ataku Szwedki Charlotte Kalli i na finiszu okazała się najlepsza. Morderczego tempa tej grupy Kowalczyk nie wytrzymała i minęła metę na miejscu siódmym, ze stratą niemal 39 sekund do zwyciężczyni.

- Nie było łatwo, gdyż Justyna była bardzo zmęczona - powiedział Aleksander Wierietielny, trener polskiej biegaczki. - Długa podróż do późna w nocy po sprincie w Moskwie i sam tamten start dały jej się mocno we znaki.

Przed niedzielą Bjoergen odzyskała natomiast pozycję liderki w walce o Kryształową Kulę. Wówczas miała nad Justyną Kowalczyk dwadzieścia trzy punkty przewagi.

Sen jedyną regeneracją

O formę i siły naszej Królowej Nart przed niedzielnym biegiem łączonym obawiali się wszyscy.

- Baliśmy się, że nie zdoła odpowiednio się zregenerować nawet na niedzielny bieg. Sen był jedyną metodą regeneracji - dodał Wierietielny. - Na szczęście było już lepiej, choć także cierpiała na trasie i było jej bardzo trudno.

Szybko okazało się, że o Justynę Kowalczyk martwić się specjalnie nie trzeba. Na trzaskającym mrozie, w biegu łączonym na piętnaście km., Polka prezentowała się bowiem dobrze. Na mecie była druga, ustępując Norweżce Therese Johaug, lecz wyprzedziła Bjoergen, która ewidentnie miała słabszy dzień i odzyskała koszulkę liderki Pucharu Świata.

Jej przewaga nad siedmiokrotną medalistką olimpijską wynosi obecnie dwa punkty, co zapowiada wielkie emocje w dalszej części sezonu.

- Miałam świetnie przygotowane narty, ale Therese Johaug była po prostu szybsza - powiedział Justyna Kowalczyk. - Cieszę się z drugiego miejsca. Odzyskałam plastron liderki Pucharu Świata, ale czeka mnie długa i trudna walka w pozostałych biegach, by utrzymać go do końca. Czuję się jednak dobrze i z niecierpliwością czekam na najbliższe zawody w Novym Mescie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!