Chłopak się z pytaniem nie przebił. Tylu było chętnych. Dzieciaki pytały gościa o wiek, czy ma dzieci i co by zrobił w razie wybuchu wojny.
<!** Image 2 align=none alt="Image 170201" sub="Spotkanie z rzecznikiem praw dziecka Markiem Michalakiem było dla dyrektorki SP 62 Czesławy Feddek okazją do pochwalenia się osiągnięciami uczniów Fot. Dariusz Bloch">
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak o wojnie mówić nie chciał. Odpowiadał wymijająco, że wojny nie będzie. Wpadł do Bydgoszczy z dwudniową wizytą, by spotkać się z dziećmi i młodzieżą w Pałacu Młodzieży, Zespole Szkół Elektronicznych i w Szkole Podstawowej nr 62.
W tym ostatnim miejscu zabawił blisko dwie godziny, odpowiadając na grad dziecięcych pytań - tych przygotowanych przez nauczycielki, ale i tych spontanicznych. Niektóre były poważne, inne zaczepne.
- Co pan wie o dzieciach? - pytała blondyneczka ze szkolnego koła dziennikarzy.
- Ile ma pan lat?
- dociekała jej koleżanka.
- Czy do pana można się dodzwonić za darmo? - był ciekaw jeden z chłopców.
Rzecznik Marek Michalak ma 40 lat i dwoje dzieci. O najmłodszych wie sporo, bo przez wiele lat był dziecięcym terapeutą. Interesy dzieci reprezentuje oficjalnie od lipca 2008 roku. Do jego biura znajdującego się w Warszawie dzwoni się za darmo pod numer 800-12-12-12. To tak zwany telefon zaufania, przy którym dyżurują prawnicy, psychologowie i pedagodzy, znający się na prawach dziecka i obowiązkach dorosłych. Rocznie przyjmują kilkadziesiąt tysięcy rozmów. Do biura można też napisać klasyczny list albo wysłać maila.
Jak mówił podczas spotkania w SP 62 Marek Michalak, owocem sygnałów napływających do jego instytucji jest
20 tysięcy interwencji rocznie.
- Większość z nich dotyczy sytuacji okołorozwodowych, czyli takich, kiedy dorośli są w konflikcie, a dobro dziecka jest niezabezpieczone. Chodzi między innymi o przypadki przemocy wobec najmłodszych, także psychicznej - mówił rzecznik.
Jego biuro ma prawo do uczestnictwa w procesach sądowych i reprezentowania podczas nich interesów dziecka. W 2010 roku skorzystano z tego przywileju 160 razy.
- Na sali sądowej mamy takie sama prawa jak prokurator. Możemy nadzorować postępowanie i zlecać czynności ważne dla procesu - dodaje Marek Michalak.
<!** reklama>
Do jego biura można dzwonić bezpłatnie jak pod każdy numer alarmowy, z każdego aparatu telefonicznego, również automatu na kartę.
- Akurat - bąkał pod nosem 9-letni Michał, któremu udało się jedynie zadać na forum pytanie o minimalny wiek potrzebny do tego, by zostać takim rzecznikiem. - Dzwoniłem trzy razy pod numer, który mamy na tablicy na szkolnym korytarzu. Tak sobie dzwoniłem. Chciałem sprawdzić, czy w razie gdybym naprawdę czegoś potrzebował, czy uda mi się dodzwonić. Nie udało się. Był głos, że to zły numer czy coś takiego. A teraz to w ogóle komórka mi się popsuła - dodał niepocieszony chłopiec. Na koniec spotkania można było sobie zrobić zdjęcie z gościem z Warszawy. Niestety, nie ma on oddziału swego biura w Bydgoszczy, o co również pytały dzieci.
Były też ciekawe, co robić, by dziecko było szczęśliwe.
- Traktować je jak człowieka. Dorosły nie powinien do dziecka przemawiać, ale z nim rozmawiać. Zresztą, żeby kogoś uszczęśliwić, samemu trzeba być szczęśliwym, a nie depresyjnym - podsumował Marek Michalak.