W obu przypadkach chylę czoła przed tymi, którzy mieli odwagę w nich uczestniczyć. Jeszcze niżej kłaniam się kobietom, które odważyły się (bez zasłaniania twarzy) opowiedzieć swoje, nierzadko traumatyczne historie. Na pewno nie było to dla nich łatwe, bo to, co mówiły, nie pasuje do obecnych standardów. Dziś każde odstępstwo od narzuconych zasad staje się patologią. Kobiety te zostały naznaczone. Dowód? Wpisy anonimowych gości pod moimi relacjami z Manify. Dla przykładu taki oto: „Eech, gdyby nie ten Bóg, z jego: nie zabijaj, nie to prawo państwowe, które karze za zabójstwa... To można byłoby mordować feministki bez skrupułów. To paradoksalne, że te kur... bez serca, zwalczają tych, dzięki którym jeszcze żyją” lub: „Zbrodnicze durne lewackie szmaty i megakur... feministki, feminazistowskie pasożytki!”. I to jest właśnie styl rachitycznych chłopaków, którzy marzą o tym, by być… macho.
Cienki Śpiew małego Macho [komentarz]
Hanna Walenczykowska

W ciągu ostatnich kilku dni uczestniczyłam w dwóch protestach kobiet. Pierwsza, w minioną sobotę, była Bydgoska Manifa. Wczoraj Międzynarodowy Strajk Kobiet.