
Filip Kowalkowski
I się doczekałem, było co oglądać. Od czwartku do niedzieli; od meczu Polski z Portugalią począwszy, a na Francji z Islandią skończywszy. W niedzielny wieczór człowiek był już zaspokojony po pierwszej połowie, kiedy rozochocone „Koguty” wbiły swoje ostre pazury w drużynę z kraju lodu (ponad 10 procent powierzchni Islandii zajmują lodowce).
Półfinały zapowiadają się niezwykle interesująco. Niemcy podobnie jak na ostatnich mistrzostwach świata trafili w 1/2 na gospodarzy. 8 lipca 2014 roku wpakowali Brazylijczykom siedem bramek. Jak będzie 7 lipca 2016 z Francją? W drugiej parze (to już w środę) zatańczą Portugalia z Walią. Ciekawie, zważywszy, że naprzeciw siebie staną koledzy z Realu - Cristiano Ronaldo i Gareth Bale. To co? Finał Francja - Portugalia? Żebyśmy mogli mówić, że odpadliśmy w ćwierćfinale po meczu z nie byle kim...?
Polacy od kilku dni mogą wypoczywać i chyba jeszcze długo będziemy gdybać, co by było... gdyby na przykład z kadry w ostatniej chwili nie wypadli Rybus i Wszołek? Biało-czerwoni zagrali na tym turnieju pięć meczów i z tego faktu można być zadowolonym. Ale jak mocno nasz futbol przez ostatnie lata był skopany, jak mocno uwierały nas wszystkie niewykorzystane szanse, jak byliśmy zdołowani za kadencji kilku selekcjonerów, jeżeli dzisiaj - wejście do ósemki najlepszych drużyn w Europie - co niektórzy traktują jak zdobycie medalu.
Jako reprezentacja na pewno zrobiliśmy postęp, skok jakościowy pod każdym względem. Przede wszystkim przestaliśmy przegrywać. I z wielkimi nadziejami przystąpimy do kolejnych eliminacji do MŚ. A to pobudza wyobraźnię. Bo jeśli gros zawodników zmieni kluby na lepsze, to za dwa lata (jeśli w Rosji zagramy) możemy mieć zespół silniejszy, zawodników u szczytu kariery, jeszcze bardziej spragnionych sukcesu z drużyną narodową. Horoskop to iście wymarzony, przed piłkarzami stawiający coraz większe wyzwania. A nam pozwalający dalej żyć marzeniami.