Specjaliści kwestionują nawet co dziesiąte zwolnienie lekarskie, a na fałszywkach państwo traci miliony złotych rocznie.
- Tylko w zeszłym roku w Bydgoszczy przebadano ponownie ponad 8 tysięcy ubezpieczonych, przebywających na zwolnieniu lekarskim, z tego ponad 1100 z nich okazało się zdolnymi do pracy - poinformowała „Express” Alina Szałkowska, rzeczniczka Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Bydgoszczy. - Kwota wstrzymanych świadczeń wyniosła 151 tysięcy złotych. ZUS sprawdza też, czy osoby przebywające na zwolnieniu prawidłowo z niego korzystają, na przykład leżą w łóżkach, jak to wynika z zaleceń lekarza. W ten sposób w zeszłym roku pozbawiono zasiłku chorobowego 22 osoby, dzięki czemu państwo zaoszczędzić mogło ponad 23 tysiące złotych. Najczęściej z wnioskiem o kontrolę niezdolności do pracy występują firmy.
<!** reklama>ZUS jednak w „szale” kontroli sięga nawet po mundurowych. Wezwaniami na komisję wywołał wśród nich popłoch. - Dostajemy je najczęściej w dniu, w którym mamy stawić się na komisję lekarską. Nie byłem w stanie zgromadzić dokumentacji choroby, próbowałem wyjaśnić sprawę, ale powiedziano mi, że absencja może skutkować nawet odebraniem świadczeń. Strasznie się zdziwiłem, bo przecież z ZUS mundurowi nie mają nic wspólnego. Dopiero na miejscu sprawa się wyjaśniła - mówi jeden z funkcjonariuszy.
Potwierdza to rzeczniczka. - Policja nie podlega ubezpieczeniu chorobowemu, w związku z tym nie może być tu również kontrolowana prawidłowość orzekania o czasowej niezdolności do pracy z powodu choroby - zaznacza Alina Szałkowska. - Pomyłka nastąpiła prawdopodobnie wtedy, gdy lekarz wpisał w druk zwolnienia nieprawidłowy kod. Jeśli takie sytuacje jeszcze miałyby miejsce, prosimy o złożenie wyjaśnień (telefonicznie lub osobiście) przez wezwaną osobę, odstępujemy wtedy od przeprowadzenia kontroli.