https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chory wyskoczył z karetki

Marek Wojciekiewicz
Dwudziestodziewięcioletni mężczyzna, przewożony do szpitala psychiatrycznego karetką pogotowia Nowego Szpitala w Świeciu, wyskoczył z pędzącego ambulansu.

Dwudziestodziewięcioletni mężczyzna, przewożony do szpitala psychiatrycznego karetką pogotowia Nowego Szpitala w Świeciu, wyskoczył z pędzącego ambulansu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 135449" sub="Zakres obowiązków ratowników medycznych reguluje ustawa
o Państwowym Ratownictwie Medycznym / Fot. Marek Wojciekiewicz">Dramatyczne w skutkach wydarzenia rozegrały się w środowy wieczór ubiegłego tygodnia. Do jednej z miejscowości w gminie Świecie wezwano karetkę do chorego psychicznie mężczyzny. Przybyły na miejsce lekarz zadecydował, by chorego przewieźć do szpitala psychiatrycznego w Świeciu. Obsadę karetki stanowił zespół składający się z trzech osób: lekarza, ratownika i kierowcy. Pacjent wyraził zgodę na przewiezienie go do szpitala psychiatrycznego. Na jego prośbę do karetki wsiadła także matka. Lekarz zajął miejsce obok kierowcy, z tyłu karetki usiadł ratownik, po przeciwnej stronie matka pacjenta. Najbliżej tylnych drzwi siedział sam pacjent. W pewnym momencie chory mężczyzna wstał, otworzył drzwi i wyskoczył z pędzącego auta. Skok okazał się dla niego bardzo groźny w skutkach. Zamiast do szpitala psychiatrycznego, w ciężkim stanie trafił do Nowego Szpitala w Świeciu.

<!** reklama>- Brat sam poprosił, aby wezwać karetkę pogotowia - mówi siostra mężczyzny. - Do szpitala zadzwonił mój ojciec i dokładnie poinformował na co cierpi mój brat. W drodze do szpitala brat wstawał dwa razy i przez szybę sprawdzał trasę jaką wieziono go do szpitala. Był wyraźnie zaniepokojony prawdopodobnie tym, że nie była to najkrótsza z możliwych dróg. Swoim spostrzeżeniem podzielił się z ratownikiem który siedział obok mamy. Po kilku chwilach wstał trzeci raz i wtedy otworzył drzwi i wyskoczył na drogę. Ratownik zdążył zareagować jedynie tylko krótkim okrzykiem – opowiada siostra pacjenta.

Nieco inaczej przebieg zdarzeń opisuje Emilia Konieczyńska, zastępczyni dyrektora Nowego Szpitala w Świeciu.

- Z relacji naszych pracowników wynika, że pacjent nie wykazywał żadnych objawów zdenerwowania. Dlatego nie było konieczności stosowania jakichkolwiek dodatkowych środków ostrożności takich jak unieruchomienie przy pomocy pasów lub zamykania drzwi od zewnątrz. Naszym zdaniem był to po prostu nieszczęśliwy wypadek. O całym zdarzeniu poinformowaliśmy zaraz policję - twierdzi dyrektorka.

-To nieprawda, policja pojawiła się dopiero pod dwóch godzinach - zaprzecza siostra mężczyzny.

Kontrowersji odnośnie sekwencji zdarzeń podczas tej feralnej interwencji pogotowia ratunkowego jest więcej. - W tej sprawie wszczęte zostało postępowanie prokuratorskie, które ma wyjaśnić, czy doszło do narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - informuje Jolanta Cieślewicz, prokurator rejonowy w Świeciu. - Przesłuchamy wszystkich świadków, odtworzymy przebieg zdarzeń i wtedy dopiero zdecydujemy o ewentualnym postawieniu zarzutów konkretnym osobom.

Do podobnego wypadku doszło w marcu tego roku w Koloni Piszczac (pow. bialski). Tam 37-letni pacjent, również przewożony do szpitala psychiatrycznego, wyskoczył z pędzącej karetki w wyniku czego poniósł śmierć na miejscu.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski