Na tych, którzy nie mogą poradzić sobie w nowej-starej rzeczywistości czeka psychoprofilaktyk.
<!** Image 2 align=right alt="Image 3161" >O tym, że coś dziwnego dzieje się z ludźmi powracającymi z wojny, wiadomo nie od dziś. Często dręczą ich koszmary senne, boją się zasypiać. 31 procent weteranów wojny w Wietnamie cierpiało na PTSD - objawy stresu pourazowego. To choroba, którą trzeba leczyć.
Zjawisko to dotyczy także polskich żołnierzy wracających z Iraku. Z badań przeprowadzonych przez wojskowych lekarzy wynika, że problem się nasila. Już rok temu Janusz Zemke, wiceminister obrony narodowej, zapowiedział utworzeniew trybie pilnym kliniki stresu bojowego przy szpitalu wojskowymw Warszawie. Okazało się, że wyjazd do sanatorium na antystresowy trening (m.in. do Ciechocinka) nie rozwiązuje problemu. Ostatecznie klinika powstała w ubiegłym miesiącu.
Kiedy do Polski przyjeżdżali żołnierze drugiej zmiany, kilkudziesięciu z nich trafiło na oddział psychiatryczny bydgoskiego szpitala wojskowego z objawami PTSD. Na jaką pomoc mogą liczyć żołnierze, którzy wracają do domu?
- Mamy zatrudnionego na etacie psychoprofilaktyka - informuje starszy chorąży, Wojciech Majeran, rzecznik prasowy dowódcy1. Pomorskiej Brygady Logistycznej. - Żołnierze uczestniczą w rozmowach grupowych, zwanych psychoedukacyjnymi. Uświadamia się im, jakie mogą mieć problemy z psychiką i adaptacją. Potem są rozmowy indywidualne, podczas których żołnierz może zasygnalizować swoje kłopoty.
