https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chiński monopol na świętość

Tadeusz Oszubski
Władze Chin wprowadzają ostatnio restrykcje w sferze mistycznej i ezoterycznej tradycji tego kraju, liczonej w tysiącach lat. Dotyczy to zarówno podstawy praktyk buddyjskich, jak też rozmaitych metod wróżbiarskich.

Władze Chin wprowadzają ostatnio restrykcje w sferze mistycznej i ezoterycznej tradycji tego kraju, liczonej w tysiącach lat. Dotyczy to zarówno podstawy praktyk buddyjskich, jak też rozmaitych metod wróżbiarskich.

<!** Image 2 align=right alt="Image 65860" sub="XI panczenlama zaakceptowany przez władze Chin. /Fot. Archiwum">Od 1 września obowiązuje w Chinach urzędowy certyfikat dla inkarnacji Buddy.

Wcielenie nielegalne i nieważne

Władze Chińskiej Republiki Ludowej wydały na początku sierpnia rozporządzenie nakazujące, aby wszystkie inkarnacje „żyjącego Buddy” w Tybecie uzyskały rządowe potwierdzenie autentyczności lub zgodę lokalnego wydziału ds. religijnych. Według tego postanowienia Państwowej Administracji ds. Religii (SARA), wcielenia „żyjącego Buddy” bez aprobaty rządu lub wydziału ds. religii są nielegalne i nieważne.

Jak podał w chińskich mediach przedstawiciel SARA, nowe przepisy są ważnym posunięciem dla „instytucjonalizacji zarządzania reinkarnacjami żyjącego Buddy”.

<!** reklama>Rozporządzenie składa się z 18 artykułów i mówi o zasadach, warunkach, procedurach uzyskiwania zgody, obowiązkach oraz powinnościach ugrupowań religijnych w sprawie reinkarnacji. Precyzuje też zakres kar za nieprzestrzeganie nowych przepisów.

<!** Image 3 align=right alt="Image 65860" sub="Zdjęcie po prawej: na ulicach coraz nowocześniejszych chińskich miast wciąż widoczne są wpływy wielowiekowej tradycji. /Fot. Archiwum">Procedura uzyskania urzędowej pieczątki legalizującej inkarnację jest złożona. Przykładowo, świątynie lub zgrodmadzenia, które złożą wniosek o uznanie reinkarnacji, muszą wykazać się legalnymi dochodami w prowadzeniu działalności religijnej. Mało tego - muszą posiadać udokumentowane odpowiednie środki na utrzymanie „żyjącego Buddy”.

- Podania o uznanie inkarnacji trzeba składać w lokalnych wydziałach ds. religii na poziomie prowincji lub w SARA, a nawet w Radzie Państwa. Zakres kompetencji urzędu zależy od sławy „żyjącego Buddy” i jego wpływu na kręgi religijne - oświadczył dr Hung Li, przedstawiciel SARA.

„Żywy Budda” to ważny element buddyzmu tybetańskiego. Zdarza się, że do jednego wcielenia jest kilku kandydatów. „Żywy Budda” to również jedno z określeń dalajlamy.

Gdy w 1995 roku żyjący na wygnaniu w Indiach XIV dalajlama wskazał panczenlamę - inkarnację Buddy, władze chińskie odmówiły uznania wybrańca. (Panczenlama to druga po dalajlamie najważniejsza godność w buddyzmie tybetańskim. Po śmierci dalajlamy to on pomaga odnaleźć kolejne wcielenie dalajlamy.) Zaakceptowany przez dalajlamę Gendun Choekyi Nyima, XI panczenlama, miał w 1995 roku zaledwie 6 lat. Według Tybetańczyków, Nyima jest wcieleniem X panczenlamy - zgodnie ze zwyczajem wybrano go z grona dzieci urodzonych tuż po zgonie poprzednika. Chińskie władze internowały jednak wybranego przez dalajlamę chłopca i mianowały własnego, „urzędowego” panczenlamę, Gjaltsena Norbu.

Nowe rozporządzenie SARA ma załatwić sprawę potencjalnych sporów z przywódcami duchowymi Tybetu i zapewnić chińskim władzom monopol na to, co dla Tybetańczyków, a także mieszkańców innych regionów Chin, jest najświętsze.

Zaraz po wprowadzeniu obowiązku uzyskiwania przez inkarnacje Buddy urzędowej akceptacji, władze Chin zabroniły wróżbiarstwa w jego najpowszechniejszej, telewizyjnej formie.

6 sierpnia chińskie ministerstwo przemysłu informatycznego wydało zakaz emisji telewizyjnych programów wróżbiarskich, który właśnie wchodzi w życie. Objęte nim zostały programy zwykle nadawane wieczorem lub nocą, w których zachęca się telewidzów do korzystania z wróżb i przepowiedni za pośrednictwem wysyłania SMS-ów lub dzwonienia na specjalne płatne linie.

Programy tego rodzaju, emitowane również w niektórych polskich kanałach komercyjnych, zakładają, że na podstawie różnych danych, np. nazwiska, można przepowiedzieć czyjąś przyszłość, np. widoki na szczęśliwe małżeństwo, awans zawodowy czy poprawę stanu zdrowia.

Wróżby kręcą wszyskich

- Takie programy krzewią zabobony i obciążają finansowo swoich klientów - uzasadniał tę decyzję rzecznik chińskiego ministerstwa przemysłu informatycznego.

Nie wchodząc w ocenę wiarygodności znanych i w naszym kraju „wróżb z automatu”, trzeba podkreślić, że wróżbiarstwo ma w Chinach prastare korzenie i decyzja władz Państwa Środka to kolejne uderzenie w tradycję. Kto wie, czy nie silniejsze od nakazu rejestrowania inkarnacji Buddy, bo buddyzm wyznaje tylko część mieszkańców Chin, za to wróżbami interesują się tam wszyscy.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski