Po spotkaniu rozmawialiśmy z trenerem chemików Piotrem Gruszką.
Akcja za akcją, dużo strzałów, zabiegaliście przeciwnika...
Dla kibiców spotkanie pewnie było interesujące, dla mnie trochę nerwowe. Od samego początku, kiedy szybko straciliśmy bramkę. Wierzyłem, że odrobimy straty jeszcze w pierwszej połowie, lecz nic z tego nie wyszło.
Okazji nie brakowało, zwłaszcza ze strony Roberta Kawałka.
Po tym meczu mógł zostać... liderem klasyfikacji strzelców. Tak się zdarza, że nic nie wpada.
Po raz drugi zdenerwował się pan zapewne, kiedy zawodnicy - Kawałek, i wbiegający na dobitkę Maciej Kot, nie wykorzystali rzutu karnego?
Tak, bo takie sytuacje lubią się mścić. Przez chwilę miałem o to obawy. Na szczęście stwarzaliśmy kolejne groźne akcje.
Druga połowa należała do was. Tak ma grać Chemik w tym sezonie?
Swój rytm zaczęliśmy łapać pod koniec pierwszej połowy. Chłopacy uwierzyli, że mogą na drugą połowę wyjść bardziej umotywowani. I wyglądało to tak, jak chcielibyśmy widzieć.
Jesteśmy już po pięciu kolejkach (9 punktów). To dobry moment na krótką ocenę początku sezonu...
Start do rundy uważam jako bardzo udany. Jeśli dalej będziemy tak grać, będę zadowolony. Mamy wyrównany zespół, ale niektórzy gracze muszą jeszcze bardziej uwierzyć w siebie