https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chemię ma w małym palcu

Maria Warda
Szef Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Żninie nie tęskni do minionych lat. Jego zdaniem, każdy wiek jest dla człowieka dobry, bo pozwala zdobywać nowe doświadczenia.

Szef Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Żninie nie tęskni do minionych lat. Jego zdaniem, każdy wiek jest dla człowieka dobry, bo pozwala zdobywać nowe doświadczenia.

<!** Image 2 align=none alt="Image 175107" sub="Fot. Archiwum">Słyszałam, że potrafi Pan zapamiętać nawet najdłuższe wzory chemiczne?!

To nie jest trudne. Wystarczy znać odpowiedni klucz. Chemii najlepiej się nauczyć i zainteresować nią młodego człowieka, podając przykłady z życia codziennego. Dopiero później należy przejść do teorii, a na końcu do wzorów. W klasie zazwyczaj trafia się 2-3 uczniów, którzy pasjonują się chemią. Reszta zazwyczaj uczy się, bo musi.

Pan nie musiał. Podobno w domu siał Pan grozę...

Trochę eksperymentowałem z materiałami wybuchowymi, chodziło mi głównie o efekty pirotechniczne, przeprowadzałem też różne doświadczenia, ale domu w powietrze nie wysadziłem. Poważnie zainteresowałem się chemią w liceum, kiedy zacząłem myśleć o studiach. Wybrałem Instytut Technologii i Inżynierii Chemicznej na ATR w Bydgoszczy. Moja pasja sprawiła, że nie miałem problemu z nauką.

Słyszę tu i ówdzie, że osoby, które ukończyły chemię mają problemy z poszukaniem ciekawej i dobrze płatnej pracy...

Nie miałem problemu. Dostałem pracę w Zakładzie Opon Samochodowych Stomil w Poznaniu, w dziale głównego technologa. Brałem udział w pracach badawczych. To było bardzo ciekawe zajęcie, bo właśnie wchodziły nowe surowce.

A jednak zatęsknił Pan do Żnina?

Dzięki ojcu jestem zapalonym wędkarzem. Brakowało mi pałuckich jezior. Akurat w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej był wolny etat, więc znalazła się dla mnie praca. Zajmowałem się higieną pracy. Badałem, między innymi, zanieczyszczenie powietrza i natężenie hałasu w zakładach pracy.

Jednak praca sanepidu kojarzy się przede wszystkim z badaniem żywności. Teraz tematem numer jeden jest zjadliwa bakteria E.coli. Czy powinniśmy się bać?

Kilka dni temu kontrolowaliśmy sklepy i targowiska. Nie stwierdziliśmy warzyw pochodzących z Niemiec, Hiszpanii czy Francji. Dlatego nie ma podstaw, aby wszczynać alarm.<!** reklama>

Bakterie towarzyszą nam przez całe życie. Dlaczego E.coli zabija ludzi?

Akurat o tym przypadku trudno mi powiedzieć, jednak wiadomo, że bakterie są niebezpieczne dla osób, które nie wytworzyły odpowiedniej ilości przeciwciał, mają słaby system immunologiczny.

Zbyt częste mycie skraca życie?

Na zasadzie, że organizm wyhodowany w sterylnych warunkach nie ma tyle przeciwciał, co organizm stykający się z różnymi bakteriami, znajdującymi się w otaczającym nas środowisku. Wszystko jednak należy robić z umiarem.

Nie ma Pan oporów przed bywaniem w miejscach, gdzie panują trudne warunki?

Potrafię się dostosować do każdych warunków, ale najlepiej czuję się wśród natury. Wolny czas spędzam na wędkowaniu nad naszymi jeziorami lub wyjeżdżam, a na takich wyprawach z pewnością nie ma mowy o sterylnych warunkach. Ostatnio z grupą znajomych upodobaliśmy sobie łowienie ryb w Norwegii. Na fiordach byłem dwa razy i tęsknię do tych niezapomnianych widoków. Może trudno w to uwierzyć, ale tam dorsze są o wiele większe niż u nas. Udało mi się też złowić karmazyna i czerniaka.

Kiedyś dorsze były pogardzaną rybą, a teraz wielu wędkarzy z naszego powiatu z dumą mówi, że łowi dorsze...

Każda ryba, nie tylko dorsz, złowiona w sieci jest umęczona i wygnieciona, dlatego też mniej smaczna. Kiedy łowi się ją na wędkę, sytuacja jest inna. Ryba jest jedna, a walka wyrównana, bo ma przeciwko sobie tylko wędkarza. Zawsze może się jeszcze zerwać, nie jest wymęczona. Kiedy wpadnie w sieć, nie ma szans.

Jaka jest Pana filozofia życia?

Nie zapominać co było wczoraj, żyć dniem dzisiejszym i pamiętać, że nadejdzie jutro. Wiem już, że wiele rzeczy dotyczących mnie, wcale nie zależy ode mnie, a od splotu wielu okoliczności. Dlatego należy mieć oczy i uszy szeroko otwarte, aby w danym momencie odpowiednio zareagować. Tę regułę stosuję nawet w drobnych sprawach. Na przykład planuję urlop. Chcę wyjechać w góry, ale nie myślę, jaka będzie to miejscowość. To będzie zależało od tego, kiedy ten urlop dostanę, jaka będzie pogoda.

Tadeusz Kosiara, mieszkaniec Żnina

Powiatowy Inspektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Żninie. Absolwent Instytutu Technologii i Inżynierii Chemicznej na ATR w Bydgoszczy. Przez wiele lat pełnił funkcję rzecznika prasowego. Zapalony wędkarz. Najlepiej czuje się na łonie natury. Kieruje się zasadą, że w każdym wieku człowiek może mieć ciekawe życie.


Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski