Retoryczne „Przepraszam bardzo???” Japonki Naomi Osaki (cytat z Twittera) idealnie oddaje reakcję tenisowego świata na całe zamieszanie, wywołane przez organizatorów Roland Garros. Francuzi swoje racje niby mają, bo rozegranie turnieju w pierwotnym terminie (24 maja - 7 czerwca) byłoby praktycznie niemożliwe ze względu na pandemię koronawirusa.
Sprawiła ona, że rozgrywki cyklów ATP i WTA zostały przerwane (na razie do 2 maja) i już nie odbyło się z tego powodu wiele turniejów (m.in. prestiżowe w Indian Wells i Miami). Wstrzymane zostały również przygotowania do French Open, bo pracujący przy organizacji turnieju ludzie musieli pozostać w domach. Tyle faktów.
Faktem jest jednak również to, że organizatorzy Roland Garros postawili tenisowy świat w bardzo niezręcznej sytuacji, bo turniej rozegrany w dniach 20 września - 4 października wywraca kalendarz gier do góry nogami. Przełożony French Open odbędzie się zaledwie tydzień po zakończeniu US Open, co zmusi uczestników turnieju w Nowym Jorku do błyskawicznego przeniesienia się z tamtejszych kortów twardych na europejską ceglaną mączkę.
Nie trzeba być ekspertem, by wiedzieć, że adaptacja do nowych warunków gry musi chwilę potrwać, a najtrudniej będzie tym, którzy dojdą w US Open do półfinałów i finałów. Największym przegranym może okazać się Hiszpan Rafael Nadal, który będzie bronił tytułów w Nowym Jorku i Paryżu.
Pozostali też nie będą mieli łatwo, bo latem i jesienią czeka ich prawdziwy maraton. Pomiędzy Wimbledonem a US Open czeka ich jeszcze przecież turniej olimpijski w Tokio. Nie wiadomo co z kwalifikacjami do niego, bo podstawą miał być ranking z 8 czerwca - dzień po zakończeniu Roland Garros.
Protestować na pewno będą organizatorzy turniejów ATP i WTA, które kolidują terminami z przeniesionym French Open. Jest ich w sumie dziesięć - w Sankt Petersburgu, Metz, Chengdu, Zhuhai, Sofii, Guangzhou, Seulu, Tokio, Wuhan i Taszkiencie. Jedenasty to zaplanowany na koniec września (25-27) Laver Cup w Bostonie. Tylko towarzyski, ale jego pomysłodawcą jest Roger Federer i kto wie czy Szwajcar nie zdecyduje się pozostać w tej sytuacji za oceanem. Tym bardziej, że leczy obecnie kontuzję i w tym roku nie planował wystąpić w Roland Garros.
Oburzona decyzją Francuzów była nie tylko wspomniana na wstępie Osaka. Reprezentujący tenisistów w radzie zawodniczej ATP Kanadyjczyk Vasek Pospisil nazwał ją „samolubną i arogancką”.
- Miło było dowiedzieć się o tym z Twittera - ironicznie stwierdziła Francuzka Alize Cornet, a Stan Wawrinka dopytywał się o podanie nazwisk tenisistów, którzy wcześniej wiedzieli o tej decyzji. Organizatorzy Roland Garros twierdzą, że próbowali skontaktować się z najważniejszymi osobami w cyklu ATP i WTA, ale udało się to tylko w przypadku Nadala. Hiszpan na razie tego również nie potwierdził.
Wspólną reakcję zapowiedziały ATP i WTA.
Wielkoszlemowy turniej tenisowy French Open przełożony na jesień w związku z epidemią koronawirusa
