Wyrok, który zapadł, jest pierwszej instancji. Zawodnik ma prawo do wniesienia odwołania.
Długą listę zastrzeżeń do Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie zawarł w obszernym oświadczeniu zamieszczonym na Facebooku.
Oto jego treść (pisownia oryginalna):
"Przyszedł moment, kiedy zmuszony zostałem zmierzyć się w XXI wieku z inkwizycją w postaci systemu sportowego zwanego komisją antydopingową.
Od 16.05.2016 roku absurd rozpoczął się w postaci pisma z Komisji Do Zwalczania Dopingu w Sporcie, w którym rzekomo zarzucono mi wykrycie substancji zabronionej o nazwie "Klomifen". Po dość burzliwym akcencie kariery sportowej było to maksymalne dołożenie do pieca dla prowadzonego przeze mnie stylu życia. Zdecydowałem się pojechać i zobaczyć jak wątpliwy profesjonalizm instytucji w postaci Laboratorium Antydopingowego wygląda u Nas w Polsce.
Wykupiłem prawo do przebywania podczas analizy próbki B. Niestety słowo nie zostało dotrzymane i przed zakończeniem z laboratorium Nas wyproszono. Aby być pewnym rzetelności podejścia chciałem wszystko zarejestrować na kamerze na co nie wyraziła zgody (nie opierając się na żaden przepis) Pani Dyrektor laboratorium - Dorota Kwiatkowska.
Żenujący był fakt zapewnienia,że laboratorium jest monitorowane co było kłamstwem, bo monitorowane są jedynie korytarze. Rejestrując szereg nieprawidłowości i odstępstw od laboratoryjnych międzynarodowych standardów wybrałem opcję obrony w postaci rozpraw przed "niezależnym" Panelem Dyscyplinarnym działającym przy Komisji Do Zwalczania Dopingu w Sporcie.
Tutaj również zderzyłem się ze ścianą. Owa niezależność wygląda na iście umowną formę. Znakomite znajomości Panelu, pracowników Laboratorium oraz Pana dyrektora Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie doprowadziły do zwieńczenia na tym etapie mojej walki.
Ukazując tak rażące błędy jak
- brak sterylności,
- niezakładanie rękawic ochronnych,
- wkładanie tych samych końcówek pipety do próbek skażonych i badanych,
- obecność innych otwartych i zamkniętych próbek (między innymi z wykrytym Klomifenem) na tym samym stole w bardzo bliskiej odległości mojej badanej próbki B,
- ponowne wykonywanie próbki A na tym samym stanowisku co próbka B,
- wynoszenie próbki do innych pomieszczeń bez mojej i pełnomocnika obecności,
- brak udostępnienia procedur według których była badana próbka B, stąd nie byliśmy w stanie sprawdzić na bieżąco czy faktycznie analiza wykonywana jest zgodnie ze sztuką
Doszliśmy do bardzo długiej polemiki z Panelem Dyscyplinarnym, który wykazał bardzo spore wątpliwości wobec działania Laboratorium. Panel wziął na siebie obowiązek wykupienia dokumentacji analizy próbki A i próbki B co miało ostatecznie rozwiać wątpliwości na temat stosowania przeze mnie dopingu.
Tak ważnej kwestii jak stężenie wykrytej substancji - Klomifenu Laboratorium nie ujęło przez co nie można było stwierdzić czy próbka nie została celowo bądź przypadkowo skażona. (Dlaczego?).
Idąc tym tropem 3 autorytety chemiczne odniosły się do wykupionych dokumentów., w których zostały znalezione liczne błędy i odstępstwa od międzynarodowych standardów, które winny skutkować całkowitym unieważnieniem analizy próbki B - tym samym oczyszczając mnie z zarzutów stosowania dopingu. Bardzo istotny jest błędny odczyt czasu retencji na chromatogramach - czas retencji wskazuje jaka substancja jest wykrywana.
Równie istotna jest metoda elektrosprayu, która została zastosowana w analizie, która może skutkować wykryciem wszystkich 36 izomerów masowych Klomifenu z których tylko 1 jest zabroniony(!!!).
Lekceważenie opinii chemików świadczy zarówno o braku wiedzy jak i arogancji Panelu Dyscyplinarnego. Błędy laboratoryjne wskazują na niski poziom prowadzonej analizy i winny skutkować utratą akredytacji WADA.
W moim odczuciu osoba Michała Rynkowskiego (Dyrektor Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie) budzi kontrowersje dotyczące pełnionej przez niego funkcji prezentując brak wiedzy merytorycznej w tym również z zakresu prawa niezbędnej do pełnienia wyżej wymienionej roli.
Ostatnim elementem potwierdzającym ogólny bałagan w Komisji Antydopingowej jest przesyłanie na mój adres (za potwierdzeniem odbioru), poufnych dokumentów dotyczących sprawy antydopingowej wybitnego polskiego sportowca - Konrada B.
Według mojej opinii postępowanie zarówno Pana Rynkowskiego (dyrektora biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie - dop red.) jak i Panelu Dyscyplinarnego winno być przedstawione ocenie społecznej - co niebawem się stanie.
Ostatecznie na dzień pisania tego postu zostałem skazany na banicję sportową w postaci 2 letniego zakazu startowego.
Potwierdzającym moje powyższe twierdzenia jest fakt,że wyrok, który zapadł nie został uzupełniony o żadną argumentację a jedynie domniemanie Panelu i opinię kolegi Pani Doroty Kwiatkowskiej - Dyrektor Laboratorium, który w wielu kwestiach zgadza się ze stawianymi przeze mnie zarzutami braku rzetelności w sztuce.
Pujszo to wielokrotny medalista mistrzostw kraju i akademickich mistrzostw Polski w najcięższych kategoriach wagowych. Rywalizuje też w innych sztukach walki.