Dla siatkarskiego trenera Piotra Makowskiego (Łuczniczka i Pałac oraz reprezentacja Polski kobiet) finałowa para nie jest zaskoczeniem.
- Francuzi byli stawiani w gronie faworytów i z tej roli, awansując do finału, wywiązali się. Natomiast Chorwaci byli takim czarnym koniem. Mają w swoich szeregach piłkarzy, którzy grają w najlepszych ligach i klubach. Nie siedzą na ławkach, tylko grają w podstawowych składach.
Obecnego członka zarządu KS Pałac, ku naszemu miłemu zdziwieniu, złapaliśmy telefonicznie podczas krótkiego wypoczynku w… Chorwacji.
- Miałem okazję oglądać tutaj dwa mecze tej reprezentacji i widzę, że ludzie są bardzo szczęśliwi. Mecz z Rosją oglądałem w Zadarze, a z Anglikami w Trogirze na wyspie Hvar. Po półfinale po prostu szaleństwo, wszyscy poprzebierani w chorwackie barwy, miasto żyło i bawiło się długo w noc. Ja ze znajomymi do pokojów wróciliśmy około pierwszej. W strefie było kibica kilkudziesięciu angielskich kibiców, ale oni szybko po meczu ją opuścili.
A jak finałową parę oceniają inni nasi rozmówcy?
- Skład finału jest dla mnie zaskoczeniem w pięćdziesięciu procentach. Francja ma duży potencjał i liczyłem, że może zajść daleko. Jednak Chorwatów w meczu o złoto się nie spodziewałem - przyznaje Marcin Matysiak, prezes Klubu Piłkarskiego Polonia.
- A ja po obejrzeniu pierwszego meczu Chorwatów z Nigerią [2:0 - przyp. red.] powiedziałem, że zostaną mistrzami świata - wspomina Zbigniew Leszczyński, sponsor, menedżer i tenisista stołowy Zooleszcz Gwiazdy. - Już wtedy byłem pod wrażeniem gry Luki Modricia. Jest wszędzie, dla mnie to najlepszy piłkarz mundialu.
W Rosji rozbłysły też trenerskie gwiazdy Zlatko Dalicia (Chorwacja) i Garetha Southgate’a (Anglia). Co na to trener siatkarski?
- To trenerzy, którzy wnieśli na tym turnieju taki powiew świeżości. Wcześniej było wielu trenerów bardzo doświadczonych, którzy prowadzili drużyny po cztery w mistrzostwach świata, czy innych imprezach, a tutaj pojawili się ludzie, którzy prowadzą reprezentacje krótko. Najbardziej wygrany jest chyba Southgate, który z zawodników w większości mało znanych zrobił drużynę i na dodatek jest bardzo przyszłościowa.
- Chorwacja to mały kraj, boleśnie doświadczony przez wojnę. Tam nie ma dmuchania, chuchania. Wystarczy przypomnieć sobie sytuację z Nikolą Kaliniciem, który odmówił wejścia na boisko w końcówce meczu z Nigerią i został odesłany przez selekcjonera do domu - kontynuuje Leszczyński. - Chorwaci to twardzi ludzie, walczaki. Nie tylko zresztą piłkarze, ale też tenisiści stołowi. Mam na myśli Tomislava Pucara, który był czołowym zawodnikiem Kolpingu Frac Jarosław, tegorocznego mistrza kraju i zdobywcy Pucharu Polski.
Jak może wyglądać niedzielny finałowy mecz w Moskwie?
- Będziemy mądrzejsi po 15-20 minutach. Jeżeli w tym czasie nie padnie gol, zaczną się piłkarskie szachy. Jeżeli ktoś zdobędzie bramkę, rozpocznie się gra bez kalkulacji - prorokuje Marcin Matysiak i dodaje: - Francja gra wyrachowany futbol i według mnie jest faworytem. Chociaż niespodzianek na tym mundialu było już tak dużo, że niczego nie można być pewnym na sto procent...
Czy Chorwatom po trzech dogrywkach wystarczy sił?
- Zmęczenie będzie, ale w takich meczach o tym się zapomina. Poza tym, dla większości Chorwatów będzie to „ostatni dzwonek”, aby osiągnąć coś w reprezentacyjnej karierze. To powinno ich napędzać - mówi Zbigniew Leszczyński.
Na Hrvatską stawia też Piotr Makowski:
- Zawsze bardziej kibicuje się teoretycznie temu słabszemu, dalej będę z Chorwacją i obstawiam, że wygra 2:1.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
link do WIDEO