Przez ostatnich dwadzieścia lat współpracował Pan z Ireną Szewińską...
Kiedy 22.czerwca 1976 roku Irena Szewińska biła na stadionie Zawiszy rekord świata na 400 metrów, byłem 18-letnim zawodnikiem, który nie mógł sobie nawet wymarzyć, że po latach będzie współpracownikiem tak wybitnej sportsmenki, niezwykle otwartego, bliskiego i przyjaznego ludziom człowieka. Była ciągle pełna życia, uśmiechnięta, pełna planów na przyszłość. Byłem dumny, towarzysząc jej w międzynarodowych podróżach, gdzie jej nazwisko otwierało każde drzwi. Była żywą legendą lekkiej atletyki. W każdym lekkoatletycznym ośrodku na świecie traktowano ją z wielkimi honorami. Na jej pogrzeb przylatuje swoim samolotem szef światowej federacji, Sebastian Coe.
Bydgoszcz Cup 2018. Męska tyczka podniosła poziom mityngu
W tych dniach, gdy doszła nas ta bardzo smutna informacja, wiele osób podkreśla, jak wielkim przyjacielem Bydgoszczy była jej honorowa obywatelka.
Jej pomocy, wsparciu, pozycji w światowej lekkiej atletyce zawdzięczamy wszystkie wielkie imprezy, które się tu odbyły, bardzo lubiła tu przyjeżdżać, ostatnio gościliśmy ją zaledwie przed miesiącem na Bydgoszcz Cup, już planowała kolejne wizyty.
Odebrał Pan tę stratę bardzo osobiście...
Trudno mi się z tym pogodzić, choć znałem stan Jej zdrowia. Nie mogę się pozbierać po tej stracie. Za rok będziemy świętować stulecie lekkiej atletyki w Polsce. Bez Niej? To wydaje się niemożliwe.
300 Plus - wszystko, co musisz wiedzieć o programie.