Wszystko przebiegało jak podczas zwykłego ślubu w bydgoskim Urzędzie Stanu Cywilnego. Była godzina 15, zjechali goście, świadkowie, no i para młoda. Po ceremonii i założeniu obrączek, para młoda przyjmowała życzenia, wzniesiono tradycyjny toast kieliszkami szampana...
Czy to ukryta kamera?
Kiedy para wychodziła z pałacu ślubów, do pana młodego podeszli jacyś cywile, którzy wysiedli z samochodu osobowego, nieopodal zaparkowanego. Auto podjechało pod schody, a pan młody - już zakuty w kajdanki - został zaproszony do jego wnętrza.
Policjanci z Fordonu ustalili, że w kwietniu poszukiwany ma się pojawić na własnym ślubie w Bydgoszczy.
- Policja aresztowała pana młodego, wesele odbyło się bez niego, a dokładnie zostało przekształcone w urodziny panny młodej - wypadały tego samego dnia - wszyscy goście byli w szoku, myśleli, że to jakaś ukryta kamera! - informuje uczestnik ceremonii.
- Rzeczywiście, było to zatrzymanie poszukiwanego listem gończym mężczyzny przeprowadzone przez policyjnych poszukiwaczy z komisariatu Fordon - potwierdza podkomisarz Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Zobacz:
Pracował za granicą
- Policjanci z wydziału kryminalnego w Fordonie poczekali na zakończenie ceremonii i życzenia, a potem poszukiwanemu listem gończym mężczyźnie założyli własne „obrączki”, czyli kajdanki - mówi Przemysław Słomski. - 41-latek był od dłuższego czasu poszukiwany na terenie kraju. Policjanci z Fordonu wiedzieli, że pracuje za granicą, ale ustalili także, że w kwietniu poszukiwany ma się pojawić na własnym ślubie w Bydgoszczy. Mieli datę i godzinę. Policjantom w cywilu towarzyszył także oznakowany radiowóz prewencji, na wszelki wypadek, gdyby się okazało, że ktoś może uznać to zatrzymanie za żart. Ale wszystko przebiegło spokojnie.
Polub "Express" na Facebooku