[break]
Chociaż bezrobocie w Bydgoszczy i powiecie regularnie spada, to jednak wciąż w naszym mieście bez pracy jest ponad 8,5 tysiąca osób. To całkiem duża grupa. Jednak przeglądając ogłoszenia dotyczące zatrudnienia, można odnieść wrażenie, że to nie ludzie szukają roboty, tylko praca szuka człowieka. Niektóre anonse powtarzają się bowiem regularnie, bo nikt na nie nie odpowiada. Kogo szukają pracodawcy?
- Przede wszystkim telemarketerów - mówi Tomasz Zawiszewski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy. - Bardzo trudno znaleźć chętnych do wykonywania tej pracy, a ogłoszeń jest wiele.
Dlaczego nikt nie chce być telemarketerem? - Ze względu na charakter pracy i sposób wynagradzania. Podobnie było kiedyś z akwizytorami - dodaje Tomasz Zawiszewski.
- Prawda jest taka, że prowizję dostajesz od podpisanych umów. Jeśli jesteś skuteczny, to zarobisz - mówi pan Piotr, który był telemarketerem kilka lat. Zrezygnował, bo miał dojść rozmów z potencjalnymi klientami, którzy obrażali go, wyzywali i z reguły nie byli zainteresowani ofertą.
W Bydgoszczy chętnych do pracy szukają też markety. Poszukiwani są zwłaszcza pracownicy hali. - Chociaż warunki pracy w marketach poprawiły się, bo ci pracodawcy zaczęli dbać o ludzi, to ciągle brakuje im rąk do pracy - słyszymy w Powiatowym Urzędzie Pracy.
Na bydgoskim rynku poszukiwani są też fachowcy z branży mechanicznej. - Dla spawaczy i operatorów obrabiarek sterowanych numerycznie jest tyle pracy, że mogą wybierać w ofertach - mówi Tomasz Zawiszewski.
W branży budowlanej brakuje kierowców samochodów ciężarowych, wożących na budowę np. piach, i dekarzy. Tymczasem kiedy w zeszłym roku w „budowlance” utworzono klasę dekarzy, nikt się nie zgłosił...
Z kolei najtrudniej znaleźć zatrudnienie humanistom, w tym absolwentom wyższych uczelni.
Tych zawodów nikt nie chce wykonywać
- Bywają nieprzyjemne, kiepsko płatne i mało prestiżowe. Ich wykonywanie może być niemiłe i niedoceniane przez otoczenie. O jakich uciążliwych zawodach mowa?
Tanatokosmetyk, czyli wizażystka zwłok. Praca zdecydowanie nie należy do przyjemnych - oznacza ciągły kontakt ze zwłokami oraz cierpieniem - jego fizycznymi oznakami i brzydotą. Zarobki na tym stanowisku wynoszą około 4 tysięcy złotych netto.
Babcia klozetowa. Kiedyś był to zawód najniżej usytuowany społecznie, a ludzie go wykonujący postrzegani byli jako niewykształceni i pochodzący z marginesu. Dzisiaj to już przeważnie drobni biznesmeni, którzy dość dobrze zarabiają. Prowadząc własną działalność gospodarczą można zarobić nawet do 5000 zł po odtrąceniu wszystkich kosztów, przeciętne zarobki to 2000-3000 zł. Dla porównania w Londynie można zarobić 10 funtów na godzinę.
Lekarz podolog. Zajmuje się schorzeniami stóp, na które zapadają głównie osoby starsze. W naszym kraju zawód ten jest jeszcze mało znany, jednak w USA staje się coraz bardziej popularny.
Kontroler biletów. Jest często narażony na nieprzyjemne reakcje pasażerów, szczególnie tych, którzy nie posiadają ważnego biletu. Wynagrodzenie osób na tym stanowisku może wynosić miesięcznie nawet 2,5 tys. na rękę. Nieoficjalnie mówi się, że drugie tyle można dostać w łapówkach.
Ulotkarz - praca na mrozie, deszczu i w upale - z tym kojarzy nam się roznoszenie ulotek. W Polsce najczęściej ulotkami zajmują się uczniowie, studenci i emeryci. Średnia stawka wynosi 7-8 zł na rękę za godzinę.
S, źródło: wcbe.pl, bizrun.pl, monsterpolska.pl, wp.pl