Sytuacja jest absurdalna - była konkubina spowodowała stłuczkę własnym samochodem, ale płacić musi były konkubent. W dodatku ubezpieczyciel zabrał mu zniżkę za bezszkodową jazdę!
Od tej sprawy wszyscy umywają ręce. Bydgoszczanin Jan Taraszkiewicz (nazwisko zmienione - red.) został rzucony na pastwę PZU i jest bezradny.
Podział przed sądem
- Żyłem w konkubinacie przez ponad 20 lat, potem się rozstaliśmy - opowiada. - Znajomy adwokat poradził mi, żeby na wszelki wypadek przeprowadzić sądowy podział majątku. Sprawa wciąż toczy się przed sądem. <!** reklama>
Wszystko byłoby w porządku gdyby nie głupia kolizja drogowa spowodowana przez byłą konkubinę. - Mam swój własny samochód, „Mercedesa Vito”, ona - „Opla Corsę” - mówi Jan Taraszkiewicz. - W żadnych dokumentach tego opla nie figuruje moje nazwisko, jest przerejestrowany na tę kobietę. Spowodowała stłuczkę, na miejsce przyjechała policja, która sporządziła dokumentacje zgodnie z procedurami.
Same straty
Dalszy przebieg wydarzeń jest zaskakujący. Okazało się, że ubezpieczyciel domaga się od pana Jana pokrycia raty OC za opla corsę.
- To było 190 złotych, teraz z odsetkami suma urosła do ponad 200 złotych - opowiada nasz Czytelnik. - W dodatku zabrano mi 60-procentową zniżkę za bezszkodową w ciągu ostatnich 20 lat jazdę!
Odpowiadają solidarnie
Pisemne uzasadnienia PZU niczego nie wyjaśniają oprócz tego, że para odpowiada za szkodę... solidarnie, ponieważ oba samochody były ubezpieczone w tej samej firmie.
- 200 złotych to nie jest jakaś tragedia, ale dlaczego zabrano mi zniżki? To skandal! - denerwuje się Jan Taraszkiewicz.
- Policja do tego zdarzenia nic nie ma, ponieważ na tym etapie jest to już sprawa cywilnoprawna - mówi Maciej Daszkiewicz z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Nasze pytanie skierowane do PZU na razie pozostało bez odpowiedzi.
Jak poinformował nas jeden z doradców ubezpieczeniowych, w takich sytuacjach pozostaje tylko odwołanie albo droga sądowa.