<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >Nie przyjmuję do wiadomości tego, co napisał autor informacji o prognozach pogodowych, i - co za tym idzie - oczekiwanym od dawna ruchu w świecie fauny i flory.
Poranny telefon od Czytelniczki, że przy jej domu pojawił się bocian, a potem, w południe, przebłyski słońca, dają nadzieję, że wreszcie bliżej nam do radościotwórczej pory roku (choć wspomniany na wstępie autor twardo upiera się, że w marcu czekają nas jeszcze minusowe temperatury, a zwierzęta ciągle śpią snem sprawiedliwych) - wiosny.
Szczęśliwie żyjemy w regionie omijanym przez pogodowe kataklizmy - mijająca zima i tym razem nie dała nam w Bydgoszczy i okolicach zbyt popalić, ale większości z nas już się mocno dłuży. Mróz i śnieg to dla przeciętnych Kowalskich więcej kłopotów niż radości, następująca po nich chlapa jest zaś nie tylko irytująca, ale i chorobogenna.
<!** reklama>O ileż przyjemniej mieć za oknem niebieskie niebo i więcej światła. Znakomity bydgoski psychiatra, profesor Araszkiewicz, na łamach „Expressu” kilka tygodni temu przypominał, że depresja jest schorzeniem neurologicznym, a nie stanem emocjonalnym, więc żadna fototerapia jej skutecznie nie uleczy. Mimo wszystko jednak jesteśmy częścią przyrody i w jej przemiany wpisujemy się również nastrojem.
Zbliżająca się wiosna, więcej sił witalnych, wydłużenie czasu aktywności, możliwość ograniczenia wydatków na energię elektryczną - wszystko to można też przełożyć na zyski ekonomiczne. Więc niech nas młody autor „Expressu” nie straszy kolejnymi przymrozkami i twardym snem niedźwiedzi. Szczęście jest u bram!
