
Rutynowa wizyta u pacjenta tego dnia zakończyła się dla pani Ilony Zonenberg-Kaczmarek akcją ratunkową. Zachowała trzeźwość umysłu i uratowała wszystkich domowników.
Do naszej redakcji zadzwonili sąsiedzi, którzy byli pod wrażeniem bohaterskiej postawy pielęgniarki. Pani Ilona zgodziła się z nami porozmawiać i opowiedzieć niesamowitą historię.
Więcej na kolejnych stronach >>>

Poniedziałkowy pożar na bydgoskich Wyżynach mógł zakończyć się tragedią, gdyby nie brawurowa akcja pielęgniarki środowiskowej. Kobieta o własnych siłach wyniosła niepełnosprawnego mężczyznę z mieszkania, po czym wróciła, by wyprowadzić jego zdezorientowaną żonę.

- Pana Zbyszka odwiedzam raz w miesiącu, by podać mu zastrzyk z witaminy B12. Czułam, że w ich mieszkaniu jest wyjątkowo duszno i unosi się nieprzyjemny zapach jednak myśleliśmy, że to przez remont dachu budynku – wspomina Ilona Zonenberg-Kaczmarek, pielęgniarka środowiskowa pracująca w Przychodni Przyjaznej.

– Kiedy już wychodziłam, usłyszałam krzyk pani Renaty dochodzący z kuchni. Gdy weszłam, zobaczyłam czarny dym i palący się czajnik. Żona pana Zbigniewa próbowała oblewać pożar wodą, jednak ogień zbyt szybko się rozprzestrzeniał, zajął już okap i meble wokół kuchenki. Poprosiłam ją, by wyszła z kuchni i odruchowo pobiegłam do dużego pokoju, by ratować mojego pacjenta.