Od dawna toczą się spory o to, czy tradycyjna data obchodów świąt Bożego Narodzenia rzeczywiście nawiązuje do dnia narodzin Jezusa. Brak też pewności, w którym roku przyszedł na świat Zbawiciel.
<!** Image 2 align=right alt="Image 140742" sub="Klasyczna scena narodzin Jezusa w stajence pędzla Giotta">W pierwszych czterech wiekach chrześcijaństwa data Bożego Narodzenia nie była oczywista. Za dzień obchodów rocznicy urodzin Jezusa uznawano zamiennie 25 grudnia, 6 stycznia, 28 marca, 19 kwietnia albo 20 maja. Wynikało to z faktu, że metoda ustalenia daty opierała się nie na analizie faktów historycznych, lecz na rozważaniach mistyczno-teologicznych. Zdaniem ekspertów, na ostateczny wybór daty 25 grudnia miała wpływ wielka popularność szerzącego się od I wieku n.e. w Rzymie kultu Mitry, bliskowschodniego bóstwa Słońca.
Pomogły komputery
Pomimo tych ustaleń, badacze nie próżnują. Nową hipotezę na temat daty narodzin Jezusa postawił latem 2009 roku australijski astronom dr Dave Reneke, emerytowany wykładowca i kierownik projektów badawczych Port Macquarie Observatory w australijskim stanie Nowa Południowa Walia. Dr Reneke, wykorzystując złożone komputerowe oprogramowanie, sporządził mapę dokładnych pozycji ciał niebieskich widocznych 2 tysiące lat temu na nocnym niebie nad Ziemią Świętą. W ten sposób Reneke ustalił, że Jezus przyszedł na świat w czerwcu w 2 roku p.n.e. Jak założył australijski badacz, narodziny miały miejsce w Betlejem, zgodnie z chrześcijańską tradycją.
<!** reklama>Punktem odniesienia w badaniach dr Reneke była treść Ewangelii wg św. Mateusza oraz wcześniejsze ustalenia z dziedziny archeoastronomii.
- Astronomia dysponuje już oprogramowaniem, pozwalającym odtworzyć dokładną sytuację na nocnym niebie w dowolnym punkcie Ziemi w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat - wyjaśnia dr Reneke. - Wykorzystując to narzędzie ustaliłem, że w 2 roku p.n.e. dla obserwatora żyjącego na Bliskim Wschodzie Wenus i Jowisz znajdowały się bardzo blisko siebie, tworząc świecący punkt. To mogło zostać uznane za znak nadnaturalnych zdarzeń, o których nadejściu mówiły krążce w tamtych czasach przepowiednie. Nie ma oczywiście stuprocentowej pewności, że Wenus z Jowiszem stworzyły gwiazdę betlejemską, ale żadne inne objaśnienie nie pasuje do faktów oraz tego, co przekazuje chrześcijańska tradycja. Bazując na takich danych można ustalić, kiedy światło Jowisza i Wenus było najlepiej widoczne nad Betlejem, a to jest równoznaczne z datą narodzin Jezusa. Pomiary wskazują, że chodzi o 17 czerwca 2 r. p.n.e.
Ustalenia australijskiego naukowca pozostają w sprzeczności z tradycją Kościoła, więc spotkały się z krytyką wielu ośrodków chrześcijańskich na świecie. Dr Reneke podkreśla jednak, że jego badania nie są wymierzone w chrześcijańską doktrynę.
- Moje badania nie są próbą oczerniania chrześcijaństwa, nie mają godzić w niczyje przekonania religijne - zapewnia Reneke. - Uważam, że wyniki, które uzyskałem, przynoszą chrześcijaństwu korzyść, bo potwierdzają, że faktycznie na niebie widoczny był w tamtym czasie jakiś jasno świecący obiekt. Niestety, mieszanie się nauki do religii wyprowadza niektórych ludzi z równowagi, ale przecież moje ustalenia nie podważają zasad wiary, tylko mogą tę wiarę wzmacniać.
Kolejne daty
Czy jest to ostatnia próba ustalenia daty narodzin Jezusa? Chyba nie, bo co jakiś czas kolejny badacz wskazuje nową. Dotyczy to nie tylko dnia, czy miesiąca, ale także roku narodzin Zbawiciela.
Niektórzy znawcy tematu dowodzą na przykład, że - według treści Ewangelii wg św. Mateusza - Jezus przyszedł na świat za rządów Heroda Wielkiego. W takim przypadku rzecz musiałaby dziać się przed 4 rokiem p.n.e. - datą śmierci Heroda. Z kolei ze słów Ewangelii wg św. Łukasza wynika, że spis ludności, na który Maria z Józefem wyruszyli do Betlejem, zarządził cesarz August. Według źródeł historycznych, taki spis odbył się, ale dopiero w 4 lub 5 roku naszej ery, a więc po śmierci Heroda.
Tradycja jednak ważniejsza
Te dwie hipotetyczne daty narodzin Jezusa dzieli całe 10 lat. Do tego dochodzą ustalenia pozostałe jeszcze po świętym Ireneuszu, biskupie Lyonu, który żył w latach 140 - 202 n.e. Św. Ireneusz oparł się podobno na relacjach uczniów Chrystusa. Według tego świętego, Jezus, gdy został ukrzyżowany, dobiegał pięćdziesiątki. Gdyby tak było w istocie, a śmierć Chrystusa nastąpiła w 34 lub 33 roku n.e., Jezus musiałby urodzić się w roku 16 lub 17 przed naszą erą.
Spór o dokładną datę narodzin Jezusa każdy może jednak rozsądzić samemu. Jeśli Boże Narodzenie ma dla kogoś wymiar religijny, to tradycja okaże się ważniejsza od szkiełka i oka uczonych.
Warto wiedzieć
Błąd pewnego mnicha
Najpopularniejsza hipoteza naukowców, w miarę zbieżna z tradycją, zakłada, że Jezus urodził się w okresie zimowego przesilenia dnia i nocy.
Doszło do tego w Palestynie, w 5 lub 6 roku przed naszą erą.
Błąd wynoszący kilka lat powstał za sprawą mnicha scytyjskiego Dionizego, zwanego Małym, który popełnił go układając kalendarz gregoriański w początkach VI w.