Sobotnia gala zawodowego boksu „Wojak Boxing Night” była pierwszą i mamy nadzieję, że nie ostatnią w Bydgoszczy.
Jak już informowaliśmy, z wstępnej 4-letniej umowy Bydgoszczy z firmą promującą zawodowy boks „KnockOut Promotions” wynika, że przynajmniej raz w roku w grodzie nad Brdą organizowana będzie gala z udziałem najlepszych profesjonalnych, polskich pięściarzy.<!** reklama>
- Przy tej okazji będą mogli zaprezentować się bydgoszczanie z mistrzem Polski seniorów, zawodnikiem Astorii, Dawidem Jagodzińskim i Damianem „Turbo” Trzcińskim, a także młodzież z bydgoskich klubów - mówi Sebastian Chmara, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Dodajmy, że w sobotniej gali oprócz pięściarzy „KnockOut Promotions wystąpili także juniorzy z naszego regionu, w tym Zawiszy: Zohro Simonjan i Szymon Hamerski, a kwalifikacyjne potyczki młodzieży w ringu sędziował Andrzej Lewandowski z Bydgoszczy.
Pozostał niedosyt
Ponad 7 tysięcy ludzi zgromadzonych w hali „Łuczniczka” było świadkami zawodowej walki w obronie mistrzowskiego tytułu wagi junior ciężkiej organizacji WBC pomiędzy Krzysztofem „Diablo” Włodarczykiem a Portorykańczykiem Francisco „Wizardem” Palaciosem.
Szumnie zapowiadany przez media, ale także przez samych zawodników, pojedynek zakończył się wygraną dotychczasowego czempiona z Polski na punkty 2:1.
Widzowie jednak zawiedli się poziomem spotkania i z trybun często było słychać gwizdy. A jeszcze większe, kiedy ogłoszono werdykt, w którym jeden z sędziów punktowych przyznał wygraną 115:113 dla Palaciosa. Przy czym 118:112 dla „Diablo” w ocenie włoskiego arbitra Adrio Zannoniego też było zaskakujące. Zdumiał to nie tylko internautów w USA, ale też w Polsce.
- Zwycięzców się nie ocenia. „Diablo” walczył tak jak mu przeciwnik pozwalał. Nie rozumiem tylko postawy Portorykańczyka, który unikał starć, a przyjechał przecież aż zza oceanu po zdobycie mistrzostwa - argumentował Sebastian Chmara, sam były mistrz świata, tyle że w lekkoatletycznym siedmioboju.
Obok Sebastiana Chmary, który towarzyszył swojemu szefowi, prezydentowi Bydgoszczy Rafałowi Bruskiemu, na miejscach blisko ringu widzieliśmy też Zbigniewa Bońka. A kibiców podrywał do dopingu sportowym hymnem „Do boju, Polsko!” tenor Marek Torzewski, który zaśpiewał też przed walką wieczoru „Mazurka Dąbrowskiego”.
Aktor nie dogadał się
Od ponad dziewięciu lat bokserskie zawodowe gale „KnockOut Promotions” zapowiadał aktor Jacek Lenartowicz, znany z seriali „M jak miłość” i „Ojciec Mateusz”. Tymczasem, kiedy w sobotę chcieliśmy umówić się z nim na wywiad, ringowy anonser nie miał ochoty na rozmowę, tłumacząc niedomówieniami związanymi z prowadzeniem sobotniej gali.
- Z Jackiem Lenartowiczem od pewnego czasu nie możemy dojść do porozumienia - wyjaśnił Andrzej Wasilewski, szef „KnockOut Promotions”. W efekcie galę „Wojak Boxing Night” prowadzili dwaj prezenterzy, a Amerykanin Steve Corbo, pochodzący z Chicago, był niesamowity.
Krajobraz po walce
Na koniec wrzucimy kamyczek do ogródka kibiców. Po zakończeniu imprezy zauważyliśmy niedaleko ringu mnóstwo pozostawionych śmieci. I o braku wiader w narożnikach, gdzie pięściarze w trakcie przerw pomiędzy rundami odpoczywali, również warto wspomnieć.
Pierwsze śliwki robaczywki? Za rok powinno być lepiej.