Bój o spalarnię i szpital trwa

System gospodarowania odpadami, spalarnia śmieci i trudna sytuacja szpitala miejskiego zdominowały wczorajsze posiedzenie Rady Miasta Bydgoszczy.

Ratusz podzielił Bydgoszcz na dziewięć sektorów, każdy liczący około 40 tysięcy mieszkańców. Na zbiórkę odpadów w każdym z nich ma zostać rozpisany przetarg. Miasto chciałoby jednak, by dominującą pozycję poprzez zbudowanie spalarni w nowym systemie gospodarowania odpadami, który narzucają unijne przepisy, zajęła miejska spółka Pro Natura. Jeśli ratusz zdecyduje się na monopol spółki Pro Natura w kwestii utylizacji odpadów, prywatne firmy śmieciowe - Remondis, Taro czy Corimp, znajdą się w kłopotach.<!** reklama>

Śmieciowy dyktat

Opozycja zarzuca prezydentowi działanie na szkodę przedsiębiorstw z branży śmieciowej, prezydent opozycji, że przedkłada interes firm nad interes mieszkańców. - Jeśli nie zbudujemy spalarni, staniemy przed dyktatem firm, które narzucą nam każdą cenę, a my ją będziemy musieli zaakceptować, gdy nie będziemy mieli w ręku żadnego narzędzia do utylizacji odpadów - uważa prezydent Rafał Bruski. - Firmy dbające o czystość już podzieliły między siebie miasto i nie ma między nimi konkurencji. Kogo pan reprezentuje, prywatne firmy? Bo ja mieszkańców - zwrócił się do radnego Piotra Króla.

- Jak wygląda monopol jednej miejskiej spółki, widzimy na przykładzie Miejskich Wodociągów i Kanalizacji. Wysokie ceny i przeinwestowanie - ripostował radny.

Miasto od stycznia jest właścicielem odpadów w gminie. O ile na odbiór odpadów musi zorganizować przetarg, o tyle może wskazać miejsce, do którego mają one trafiać. I wskaże miejskie wysypisko, a przede wszystkim mogącą „przetrawić” 180 tysięcy ton śmieci rocznie spalarnię. Firmy, które dotychczas inwestowały we własną politykę recyklingu, mogą zostać bez śmieci. I choć ratusz zapewnia, że będzie ich pod dostatkiem (rada zgodziła się na podpisanie z ościennymi gminami umowy, na podstawie której przejmie ich obowiązki związane z wywozem i utylizacją śmieci) obawy są ogromne.

- W 2015 roku mieszkańcy staną przed wyborem, czy płacić za śmieci prawie 17 złotych miesięcznie w wersji bez spalarni, czy płacić niewiele ponad 10 złotych, gdy spalarnia powstanie - ostrzega Grażyna Ciemniak, wiceprezydent miasta. - W 2020 roku ta kwota jeszcze się zwiększy (odpowiednio 19,71 złotego i 13,79 zł w wersji ze spalarnią).

- Na budowę spalarni dostaniemy prawie 300 milionów złotych. Ostatecznie, po pięciu latach jej funkcjonowania, będziemy mogli ją sprzedać za przynajmniej pół miliarda złotych prywatnemu inwestorowi, jeśli taka będzie wola - mówi prezydent Bruski. - Warto po takie pieniądze sięgnąć.

W miejskim źle czy gorzej?

Radnych poraziła również informacja zawarta w naszym artykule „Szpital w stanie zapaści”, w którym przedstawiliśmy fatalny stan finansów i kiepski poziom zarządzania Wielospecjalistycznym Szpitalem Miejskim im. dr. E. Warmińskiego w Bydgoszczy.

- Mam dość sytuacji, w której co roku budżet miasta musi dopłacać do funkcjonowania szpitala dwa miliony złotych lub więcej - irytował się prezydent Bruski. - Okres dobrych wujków w służbie zdrowia się skończył. Kontrola wykazała wieloletni proceder akceptowania sytuacji, w której zasady ekonomii w szpitalu nie działały. W takich okolicznościach inne podmioty po prostu padają.

- Z nazwy szpitala już dawno powinno się usunąć człon „wielospecjalistyczny”, bo nie funkcjonuje w nim wiele podstawowych działów medycyny. W innych szpitalach są wykonania, które przynoszą dochód i takie, które nie. Oferta placówki musi być zróżnicowana, by nie przynosiła strat. W szpitalu miejskim tego brakuje - uważa Zbigniew Sobociński, wiceprzewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy. - Jestem pełen uznania dla pracy personelu szpitala, ale tam od lat potrzebne były zmiany.

Nie zatrudnialiśmy - zwalnialiśmy

Szpitala bronił radny Maciej Grześkowiak, który w czasach, gdy sprawował funkcję wiceprezydenta miasta, nadzorował szpital. - Po wynikach widać, że sytuacja finansowa szpitala w ciągu ostatnich lat się poprawia. Oczywiście, jest daleka od optymalnej, ale gdzie obecnie jest dobrze w służbie zdrowia? - pytał.

Wtórował mu Krzysztof Malatyński, pełniący obowiązki dyrektora szpitala, który tłumaczył, że raport pokontrolny zawiera masę błędów. - Nie jest prawdą, że zatrudnienie od 2006 roku wzrosło o ponad 80 osób, spadło o 6 - zapewniał Krzysztof Malatyński. - Szpital zanotował stratę w zeszłym roku na poziomie 1 miliona 950 tysięcy złotych, czyli mniej niż zakładano. Ale aż 1,4 miliona to kary nałożone na nas przez NFZ. 1,5 miliona złotych kary udało się jednak umorzyć, a spora część kar po odwołaniach została zmniejszona.

Dyrektor tłumaczył radnym, że największe zagrożenie dla szpitala powodują firmy, które aktywnie skupują długi szpitala. Jeśli jedna z nich będzie miała w ręku ogromne długi szpitala i zażąda szybko ich zwrotu, placówka może sobie nie poradzić. Dlatego szpital chciałby zrestrukturyzować swoje zadłużenie i współpracować z jedną firmą, której oddawałby pieniądze systematycznie, w dłuższym okresie. To problem, z którym będzie musiał poradzić sobie nowy dyrektor.

Do 3 marca można składać jeszcze oferty w konkursie na to stanowisko.

Ile będą kosztować nas śmieci?

Spalarnia da realne oszczędności mieszkańcom, bez niej ceny odbioru odpadów wzrosną:

16,76 zł zapłacimy w 2015 roku za śmieci (i 19,71 zł w 2020 roku) bez spalarni

10,12 zł (i 13,79 zł w 2020) - gdy zdecydujemy się na spalarnię - wynika z analiz ratusza