https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bluesa trzeba mieć w sobie

Anna Krzesińska
Amerykanie ucieszyli się, że w tak odległym kraju jak Polska są ludzie, którzy potrafią grać bluesa, czyli „ich narodowy sport” – opowiada Annie Krzesińskiej toruński perkusista Grzegorz Minicz.

Amerykanie ucieszyli się, że w tak odległym kraju jak Polska są ludzie, którzy potrafią grać bluesa, czyli „ich narodowy sport” – opowiada Annie Krzesińskiej toruński perkusista Grzegorz Minicz.

 

 

<!** Image 2 align=none alt="Image 171022" sub="Grzegorz Minicz, mistrz bluesowej pulsacji, w grupie Nocna Zmiana Bluesa gra od 1992 roku i jest jej pierwszym perkusistą. Potrafi grać nie tylko na zestawie perkusyjnym. Nieobce są mu: wibrafon, ksylofon, marimba i... tara do prania, na której porywające solówki są ozdobą każdego koncertu Nocnej Zmiany Bluesa. Jest absolwentem Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Karola Szymanowskiego w Toruniu. W 2005 roku został uznany przez czytelników kwartalnika &quotTwój Blues" za najlepszego perkusistę bluesowego w Polsce. Został nagrodzony również w 2007 roku przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Kazimierza Michała Ujazdowskiego, za Szczególne Zasługi w Upowszechnianiu Kultury. Jest propagatorem muzyki bluesowej i jej okolic wśród młodzieży - organizował i czynnie uczestniczył w bluesowych Jam Session w toruńskich klubach muzycznych TPArt i Lizard King. W tym pierwszym został powołany do życia zespół Open Blues. Stało się w kwietniu 2008 roku podczas Jam Session na urodzinach Sławka Wierzcholskiego. Band tworzy zgrana grupa pięciu muzyków, którzy od lat profesjonalnie zajmują się tworzeniem muzyki bluesowej. Łączy ich szacunek do standardów bluesowych, rythm’n’bluesowych, rock’n’rollowych, również funky, jumpa, a nawet hitów rockowych. Wydali krążek &quotSeta w ryja&quot.">

Czemu grasz bluesa?

Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego... Zewsząd dobiega nas różna muzyka i harmonie dźwięków. W radiu „puszczają” piosenki raz delikatne, raz mocne, ale to tylko piosenki łatwe w odbiorze. Blues jest czymś więcej, bo ma charakter i swoje wymagania. Piosenki można się nauczyć, a bluesa trzeba mieć w sobie. Jeśli go nie masz, to się nie nauczysz.

 

Czy w dobie komercjalizacji muzyki takie dźwięki mogą trafić do młodych słuchaczy?

Wspólnie z kolegami - muzykami podjęliśmy próbę zaszczepienia bluesa wśród toruńskiej młodzieży grającej na instrumentach. Założyliśmy grupę Open Blues. Przez dwa lata regularnie, w każdy wtorek spotykaliśmy się - najpierw na scenie Toruńskiej Piwnicy Artystycznej, a później w klubie Lizard King. Wtorek nie jest najlepszym dniem utargu w barze i właściciele tych lokali chętnie podjęli próbę wskrzeszenia tego typu rozrywki, jaką jest Jam Session. Całkiem nieźle to wychodziło. Co warto podkreślić, w zespole Open Blues gra pięciu facetów, którzy na co dzień są nauczycielami gitary, instrumentów klawiszowych czy śpiewu, a ponadto wszyscy zawodowo grają na polskich scenach muzycznych. W związku z tym, oprócz wysokiego poziomu instrumentalistów, nasze Jam Session miało charakter darmowych warsztatów muzycznych dla wszystkich chętnych, a dla melomanów było całkiem miłym wieczorem z muzyką graną na żywo. Uważam, że taka działalność edukacyjna jest potrzebna w naszym mieście.

 

Udało się coś osiągnąć?

Przez te dwa lata zauważyliśmy, że w Toruniu jest wiele osób, które bardzo chętnie i coraz lepiej grają na gitarach, harmonijkach ustnych, klawiszach, gitarze basowej czy perkusji. Jest też kilka bardzo zdolnych wokalistek i wokalistów. Przez regularne przychodzenie na Jam Session ci wszyscy ludzie nawiązali między sobą kontakty i zaczęli tworzyć własne zespoły muzyczne. Co lepsi załapali się do zawodowych zespołów. To miasto ma duży potencjał muzyczny, tylko trzeba dać ludziom scenę i miejsce do spotkań.

 

<!** reklama>

Dlaczego zrezygnowaliście więc z takich spotkań?

Niestety, kluby pozmieniały swoją ofertę dla klientów. Nie ma więc w Toruniu miejsca odpowiedniego dla Jam Session, nie poddajemy się jednak i cały czas szukamy. Może ktoś spośród Czytelników Kwadratu posiada własny klub muzyczny i chciałby wprowadzić do niego ofertę z takim wieczorem? Jeśli tak, zapraszamy na naszą stronę.

 

Wróćmy do Waszej działalności. Pod koniec listopada ubiegłego roku wydaliście swój debiutancki krążek Seta w ryja. To dość zaskakujący tytuł. Skąd się wziął?

Jeszcze nie spotkałem nikogo, kto by się nie uśmiechnął oglądając okładkę płyty. Tytuł jest po prostu wesoły. Znam bardziej zaskakujące. Seta w ryja to słowa wyrwane z kontekstu jednego z utworów. Tekst do niego napisał Roman Winiarski - bardzo wrażliwy i spostrzegawczy poeta. Wiem, że dziennikarze radiowi mają z tym problem, zaręczam jednak Państwa, że mimo frywolnego tytułu, cały tekst jest bardzo poważny i skłania do głębokich refleksji.

 

Pierwsza płyta zbiera pozytywne recenzje w amerykańskich pismach branżowych. Jak to się przekłada na zainteresowanie zespołem?

To prawda. Amerykański miesięcznik Blues Blast Magazin zamieścił na swoich łamach bardzo pochlebną recenzję naszej płyty. Na samym wstępie podkreślono, że Open Blues to zespół z Torunia. Amerykanie ucieszyli się, że w tak odległym kraju jak Polska są ludzie, którzy potrafią grać bluesa, czyli „ich narodowy sport”. Rzeczywiście, rzadko ukazują się recenzje płyt polskich artystów w amerykańskich pismach, a tymczasem tamtejsi recenzenci w szczegółowy sposób opisali całą naszą płytę z wyszczególnieniem partii solowych. Nic tylko się cieszyć. Nasz krążek chwalą również Polacy. Na początku kwietnia ukazał się najnowszy numer polskiego kwartalnika Twój Blues, a w nim obszerny wywiad z całym zespołem Open Blues. Dla prenumeratorów pisma dołączono płytę Seta w ryja.

 

Co dalej? Trasa koncertowa? Kolejny krążek?

Obecnie pracujemy nad kolejną płytą, a kolejne kawałki rodzą się w nas niczym bąbelki w szampanie. Mamy już prawie cały materiał i do wakacji będziemy gotowi do nagrań. Przede wszystkim skupiamy się na nowej płycie, ale wystąpimy w sierpniu w Chorzowie na Festiwalu Bluesowa Lauba, a wcześniej w Zakrzewie na festiwalu Blues Express i jeszcze 2 lipca w Brodnicy, gdzie powstaje festiwal, który być może kiedyś zastąpi stary dobry Brodnicki Camping.

 

A gdzie można kupić Waszą płytę?

Dystrybucją zajęła się firma METAL Mind. Płyta Seta w ryja od maja będzie do kupienia we wszystkich sklepach muzycznych, a tymczasem można ją nabyć za pośrednictwem naszej strony.

 

 

 

 

 

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

l
lechia śląsk Ir
Wywiad ciekawy, poruszający problemy muzyków , zwłaszcza z miejscami do grania czy prób jest to "odwieczny "problem wielu zespołów, ale cieszę się, że ten problem już się skończył.
Tytuł płyty "Seta w ryja," porusza życiowe problemy wielu ludzi.
Jest ciekawie zaaranżowana i bardzo interesująca,Da się słuchać na okrągło.Mam obie płyty i bardzo mi sie podobaja. Polecam.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski