<!** Image 1 align=left alt="Image 14976" >
Szewc niech buty naprawia, szklarz - wstawia szyby,
a fundacja ochrony cmentarzy niech zajmuje się porządkowaniem grobów. Taka złota myśl
o niekoniecznie socjalistycznym podziale pracy przyszła mi do głowy, gdy przeczytałem o kłopotach z budową kompleksu mieszkaniowo-usługowego w Niemczu. Miała to być żyła złota, więc pomysł oblekał się
w murowany kształt, mimo protestów okolicznych mieszkańców, krzywym okiem przyglądających się precedensowemu wprowadzeniu do spokojnego Niemcza wielorodzinnej zabudowy. I chyba ktoś klątwę na ten dom rzucił. Kolos, co prawda, dźwignął się
z fundamentów i nakrył dachem, ale na wstawienie okien sił już zabrakło. W rezultacie twór, który miał budzić zazdrość lokatorów wielkiej płyty, stał się strachem na wróble. Dom z pustymi oczodołami stoi już drugą zimę i nikt mi nie powie, że ów zimny wychów go zahartował. Dlatego nawet gdyby teraz stał się cud, to ja już w tym cudzie nie chciałbym mieszkać. A zważywszy na dziewięciomilionowy dług, który wisi nad budowlą, ceny mieszkań w niej musiałyby być astronomiczne. Te spekulacje są zresztą czysto teoretyczne i abstrakcyjne, bo po oddaleniu przez sąd wniosku o upadłość spółki PB rozwiązanie niemczańskiego węzła gordyjskiego oddala się. Kto wie, czy nie do świętego Nigdy. W tym nieszczęściu szczęście mieli chyba tylko założyciele spółki PB. Szczęście, że w porę udało się im swoje udziały sprzedać. Nie dziwię się, że specjalnie nie „prześwietlali” kontrahenta. Zastanawia mnie natomiast, co tak zauroczyło w Niemczu obrońców cmentarzy. Fakt, budowa wygląda teraz jak cmentarz, ale chyba nieruchomości na ten cel można w Polsce kupić taniej.
Blok jak cmentarz

Szewc niech buty naprawia, szklarz - wstawia szyby, a fundacja ochrony cmentarzy niech zajmuje się porządkowaniem grobów. Taka złota myśl o niekoniecznie socjalistycznym podziale pracy przyszła mi do głowy, gdy przeczytałem o kłopotach z budową kompleksu mieszkaniowo-usługowego w Niemczu.