Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezradna Niebieska karta

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
48-letni Włodzimierz S., podejrzany o brutalne zabójstwo konkubiny, był dziś przesłuchiwany. Znamy kulisy działań, podejmowanych wobec tej rodziny.

48-letni Włodzimierz S., podejrzany o brutalne zabójstwo konkubiny, był dziś przesłuchiwany. Znamy kulisy działań, podejmowanych wobec tej rodziny.

<!** Image 3 align=none alt="Image 193461" sub="Blok przy ulicy Kiedrowskiego 2 w Fordonie, gdzie kobieta zginęła z rąk swojego partnera
Fot.: Tymon Markowski">

Do tragedii doszło w niedzielę. Włodzimierz S. na oczach czwórki dzieci w bloku przy ul. Kiedrowskiego zabił swoją konkubinę, Ewę K. Pchnął ją nożem.

Z aresztu wyszedł jedenaście dni wcześniej.

<!** reklama>Rodzina z Fordonu teoretycznie była pod opieką zespołu do spraw przemocy w rodzinie. - Wszystko sprawdziłem po tej tragedii - mówi Robert Lubrant, szef zespołu. - Zgłoszenie o przestępstwie, polegającym na stosowaniu przemocy trafiło na policję w lutym tego roku. Zawiadamiającą była kobieta. Zaraz po zgłoszeniu założono Niebieską kartę i skierowano sprawę do grupy roboczej.

W lutym, po złożeniu zawiadomienia, Włodzimierz S. trafił do aresztu. - Sytuacja w rodzinie była aż tak niebezpieczna - wyjaśnia Lubrant.

Włodzimierz S. sam napisał wniosek o zwolnienie go z aresztu. Ewa K. nie miała nic przeciwko temu pod warunkiem ustanowienia zakazu zbliżania się do niej. Tak się nie stało.

- 30 maja praktycznie zakończyły się wszystkie procedury związane z Niebieska kartą - tłumaczy Lubrant. - Mężczyzna wyszedł z więzienia w czwartek, 11 lipca, do zabójstwa doszło w ten weekend. Na tragedię złożyło się wiele czynników. Po pierwsze, Niebieska karta przestała „działać”, gdy mężczyzna trafił do więzienia. Ewa K. mogłaby założyć ją ponownie, ale dopiero po wyjściu jej partnera z więzienia. Po 11 lipca Niebieska karta nie obowiązywała, więc teoretycznie ustały warunki nakazujące izolację Włodzimierza S. A sądy patrzą na podejrzanych o przemoc w rodzinie dość dowolnie - jeśli spełnia warunki, to wychodzi z aresztu. Tak było i tym razem. To stało się zbyt szybko...

Robert Lubrant jest przekonany, że konkubent manipulował Ewą K.. - Pisał do niej listy, przepraszał i obiecywał poprawę. Każda kobieta, którą niszczy się psychicznie i fizycznie tego doświadcza - mówi Lubrant. - Służby powinny sobie zdawać z tego sprawę.

Szef ratuszowego zespołu ds. przemocy w rodzinie nie wyklucza, że będzie dążył do tego, żeby w podobnych przypadkach procedura Niebieskiej karty nie była przerywania. Dlaczego? Bo to ułatwi natychmiastowe kontynuowanie opieki nad rodziną, czyli w praktyce - kontrolowanie tego, co dzieje się w domu. Pracownik socjalny i policjant zapraszają na rozmowę osobę poszkodowaną, wzywają sprawcę. Jeśli ten trzy razy się nie pojawi - grupa może iść do domu. Poza tym u rodziny regularnie pojawia się dzielnicowy - w zależności od potrzeb.

- Do wielu tragedii nie dochodziłoby, gdyby sprawcy przemocy byli izolowani - mówi Lubrant. - Wychodzić powinni dopiero po ustawieniu własnego życia na prawidłowe tory. Zakazy zbliżania się do ofiar czasami skutkują, a czasami nie. Więcej w magazynowym wydaniu „Expressu”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!