Zero bramek, jedna czerwona kartka, trzech złapanych kibiców - to obraz sobotniego meczu w Janikowie. Na szczęście Flota zremisowała z Jarotą.
<!** Image 2 align=right alt="Image 66787" sub="Napastnicy Unii Filip Marciniak (na pierwszym planie) i Piotr Nowosielski znów byli nieskuteczni. /Fot. Tadeusz Pawłowski">Obie drużyny bardzo chciały rozstrzygnąć losy meczu na swoją korzyść. O ile jednak potrafiły opanować sztukę pressingu i to na całym boisku, o tyle gorzej wychodziły im ataki pozycyjne.
Czasem można było odnieść wrażenie, że piłka przeszkadza zawodnikom w grze. Wyszły na jaw też inne mankamenty. Otóż przy rozegraniu jednego z rzutów wolnych, unici kompletnie nie mieli pomysłu na jego wykonanie, aż w końcu jeden do drugiego miał pretensje.
- Pierwsza część należała do torunian, w drugiej lepiej spisywali się gospodarze, toteż remis uważam za sprawiedliwy - powiedział po meczu były zawodnik Unii Michał Nadolski.
<!** reklama>Bramkarz unitów Marcin Ciesielski liczył, że jego koledzy wykorzystają chociaż grę w przewadze (Dah zbyt pochopnie za kopnięcie Marciniaka ujrzał czerwoną kartkę), lecz i wtedy zabrakło ostatniego celnego podania bądź uderzenia na bramkę.
<!** Image 3 align=right alt="Image 66787" sub="Kibiców zaś ciągle musieli pilnować ochroniarze. /Fot. Tadeusz Pawłowski">Najbliżsi celu byli Filipek (mógł przelobować bramkarza) i Nowosielski (trafił w słupek).
Trener janikowian Artur Polehojko tylko bezradnie rozkładał ręce. W przerwie zimowej koniecznie trzeba będzie się rozejrzeć za rasowym napastnikiem.
Niestety, po meczu doszło do przykrych incydentów na trybunach. Trzech niesfornych kibiców z Janikowa zostało zatrzymanych i oddanych w ręce policji.