Związki zawodowe z banku apelowały o pilne powołanie prezesa. Lewica, przez aklamację poparła kandydaturę Marka Belki. Dzięki posłom PO i SLD udało się ją przegłosować w Sejmie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 151286" >Głosowanie odbyło się wczoraj około godziny 18. Za powołaniem Marka Belki opowiedziało się 253 posłów, przeciw było 184 - większość bezwzględna wynosiła 219. Decyzji o powołaniu szefa NBP wyczekiwali pracownicy banku centralnego. Do marszałka Sejmu wpłynął napisany przez nich list z prośbą o szybką decyzję w sprawie wybrania ich szefa.
Dość tej niepewności
- Przede wszystkim (...) przemawia za tym interes Państwa, w sytuacji poważnego zagrożenia kryzysem w Unii Europejskiej, jak również stanem klęski żywiołowej, niszczącej nasz kraj - argumentowali w liście do marszałka pracownicy tej instytucji. - Napięta sytuacja w samym banku centralnym, odczuwalna i udzielająca się atmosfera niepewności, tymczasowości (...) to kolejny argument, aby oczekiwać jak najszybszego powołania następcy zmarłego tragicznie w Smoleńsku Sławomira Skrzypka. Wybór nowego prezesa spowodował liczne spory i kontrowersje, stając się kością niezgody koalicjantów - czytamy dalej. - Nie zmienia to jednak naszego stanowiska, że decyzja w sprawie nominacji na szefa banku centralnego powinna zapaść już w czwartek, a nie w lipcu. Do takiej sytuacji (...) nie można dopuścić! - zakończyli swój apel związkowcy. Pod listem podpisał się Marek Kupiec, przewodniczący AZZ pracowników NBP, Joanna Włodarzewska- -Gisz z NSZZ Solidarność w NBP i przewodnicząca KZZ pracowników banku, Ewa Jaworska.
<!** reklama>Wczoraj w godzinach popołudniowych w Sejmie rozpoczęła się debata dotycząca powołania na stanowisko prezesa NBP prof. Marka Belki. Poprzedziło ją spotkanie klubu Lewicy, na które został zaproszony sam kandydat.
SLD wyczekało do końca
- Prezes NBP musi mieć silny mandat. Chciałbym zarekomendować na to stanowisko naszego gościa. Apeluję jednocześnie o pełne poparcie, nie dyskutujmy już, tylko chodźmy głosować - powiedział wczoraj na spotkaniu Grzegorz Napieralski. - To jest okres kampanii i można to interpretować różnie. Dla ekonomisty taka kandydatura jest przede wszystkim przyjmowana z nabożną czcią. Nie miałaby ona szans na realizację bez poparcia SLD i zawsze będę to powtarzał - przyznał w krótkim wystąpieniu Marek Belka. - Obiecuję sobie nie tylko bierną obecność w wieży z kości słoniowej, jak się często nazywa Narodowy Bank Polski, ale liczę też na dialog z innymi osobami - dodał na koniec.
Bronić i współpracować
W środę komisja finansów publicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Marka Belki na szefa NBP. Za opowiedziało się 28 posłów, 11 było przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Wcześniej przez prawie dwie godziny odpytywano go o jego wizję banku. - Będę bronił niezależności NBP, ale nie będę jej bronił niezgodnie z mandatem NBP. Nie ma na świecie poważnego banku centralnego, który by nie współpracował z rządem - twierdził.
Wczoraj Waldemar Pawlak przekonywał w Kielcach, że po tak traumatycznych doświadczeniach, jakich dostarczyła nam katastrofa, potem powódź, niosąca zagładę wielu wsiom, nie należy w pośpiechu i zbyt raptownie dążyć do rozwiązań daleko wykraczających poza normy konstytucyjne. Zdaniem Pawlaka, prezesa NBP powinien zgłaszać prezydent wybrany w powszechnych wyborach.
Z kolei SLD był w trudnej sytuacji, ponieważ nawet jeśli krytycznie oceniał zgłoszenie kandydata przed wyborami prezydenckimi, to sam Marek Belka jest od lat związany z lewicą. Profesor Belka to były premier i dwukrotny wicepremier - minister finansów w rządach lewicy. Kilka dni temu zrezygnował z funkcji dyrektora w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, by kandydować na stanowisko szefa NBP.