Byłem świadkiem takiej ulicznej scenki: w centrum miasta niewielkie stoisko jednego z kandydatów, obsługiwane przez dwóch panów ubranych w koszulki z wyborczym hasłem. Wydają się znudzeni. Aż tu nagle, jeden z nich zauważa przechodzącą kobietę z małym dzieckiem. Agitator ożywia się i krzyczy do kolegi: - Michał, szybko balonik! Wyposażony w ten dmuchany wyborczy oręż, biegnie na drugą stronę ulicy. Dziecko dostało balonik, rodzic ulotkę. W czasie tej kampanii doświadczyliśmy już też wyborczej kawy czy grochówki. Trwa zażarta walka na programy, ale też na wzajemne złośliwości a także gadżety. Na szczęście te zmagania o popularność powoli dobiegają końca.
Wybory Samorządowe 2018 - Twój głos się liczy.