Od czerwca nie można bezpłatnie w Bydgoszczy wykonać badań na nosicielstwo wirusa HIV. Najbliższy punkt diagnostyczno-konsultacyjny znajduje się w Toruniu.
Punkt taki funkcjonował przy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej przy ul. Kujawskiej. Było tak do czerwca. Potem zabrakło pieniędzy.
Punkt Diagnostyczno-Konsultacyjny (PKD) był wspólnym pomysłem stacji, Urzędu Miasta Bydgoszczy i Stowarzyszenia Wolontariuszy Wobec HIV/AIDS „Razem” z Torunia. - My dawaliśmy pomieszczenia, testy i kadry, stowarzyszenie specjalistów i granty, między innymi z Urzędu Marszałkowskiego, miasto zapewniało finansowanie - mówi Hanna Bielawska, wojewódzki koordynator działań dotyczących HIV/AIDS w WSSE w Bydgoszczy.
<!** reklama>- Jednak pieniędzy zabrakło. Gdy wyschło źródełko od marszałka, a miasto odmówiło finansowania, było oczywiste, że punkt zostanie zamknięty. Właściwie to zawiesił działalność, liczymy, że od nowego roku uda się go uruchomić ponownie.
Tymczasem tylko w pierwszym półroczu 2012 roku w bydgoskim punkcie zdiagnozowano jedenaście zakażeń HIV i dwa zachorowania na AIDS. W 2011 roku przebadało się ponad 500 osób.
Badania są, ale płatne
Badania na nosicielstwo można wykonać w innych punktach, ale trzeba za nie zapłacić minimum 40 złotych.
- To nie jest duża kwota, ale nie o pieniądze tu chodzi najbardziej. Specyfika PKD polegała na tym, że zarówno przed samym badaniem, jak i w czasie otrzymywania wyników, nad zgłaszającym się do testów czuwali specjaliści. To nie jest łatwe, gdy człowiek dowiaduje się, że jest nosicielem HIV. W PKD wspierano go, wiedział, co powinien dalej zrobić. Także przed badaniem osoba wypełniała formularz, często okazywało się, że testy nie były potrzebne, a osoba taka przyszła targana lękami czy fobiami na temat nosicielstwa. W innych punktach odbywa się tylko badanie, poradnictwa się nie prowadzi - mówi Hanna Bielawska.
Sprawa jest kuriozalna, bo cały problem rozbija się o raptem kilkanaście tysięcy złotych. Bydgoski ratusz nie czuje się winny zamieszania, choć stowarzyszenie wystąpiło o dofinansowanie prowadzenia punktu od gminy Bydgoszcz. Aby przekazać pieniądze, program musi zaopiniować Agencja Ochrony Technologii Medycznych z siedzibą w Warszawie. Co ciekawe, opinia agencji nie jest wiążąca dla gminy, ale formalnie musi zostać wydana. Niestety, zalana setkami wniosków od gmin agencja nie radzi sobie z zadaniem - w ciągu przepisowych trzech miesięcy nie zaakceptuje programu. - I nie zrobi tego przynajmniej do końca roku - nie ma wątpliwości Regina Politowicz, dyrektor Wydziału Zdrowia, Świadczeń i Polityki Społecznej UM Bydgoszczy.
A w Toruniu działa
Co ma począć osoba z grupy ryzyka, albo chcąca się przebadać na obecność wirusa HIV? W Bydgoszczy można wykonać testy w Wojewódzkim Szpitalu Obserwacyjno-Zakaźnym.
- Pozostaje pytanie, dlaczego stowarzyszenie, które otrzymało granty z ministerstwa na obsługę całego województwa, prowadzi swe działania tylko w Toruniu, zapraszając do siebie mieszkańców Bydgoszczy - dziwi się Regina Politowicz.
Tych pytań nie udało się nam zadać przedstawicielom stowarzyszenia, telefon kontaktowy uparcie milczał.