https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bąble, puszki i płacz nad kabelkiem

Jarosław Hejenkowski
Dwieście tysięcy? Trzysta? Dobre lub słabe zespoły? Kogo to obchodzi! Na Przystanek Woodstock jeździ się dla atmosfery, a nie muzycznych wrażeń.

Dwieście tysięcy? Trzysta? Dobre lub słabe zespoły? Kogo to obchodzi! Na Przystanek Woodstock jeździ się dla atmosfery, a nie muzycznych wrażeń.

<!** Image 1 align=right alt="Image 3673" >Zjeżdżali się już od początku tygodnia. Wielu bez namiotów, bez śpiworów. Byli tacy, którzy nie wiedzieli, jakie zespoły mają grać.

- Widzisz bracie, ta impreza choć grają jakieś bandy, to jest jednak głównie okazja do wyszalenia się. Jest tanie chlanie (piwo po 2,5 zł - dop. aut.), są fajne dziewczyny, które nie robią ceregieli, jeśli chcesz pobzykać. Raj na ziemi - mówi na oko 25-letni punk, Przemek. W sumie na punka nie wygląda, bo irokeza na głowie nie ma, ale twierdzi, że prawdziwy punkowiec nie musi tak wyglądać. On ma to w sercu.

Można się wypiąć

Z takim zamysłem najpierw do Żar, a teraz Kostrzyna koło niemieckiej granicy przyjeżdża większość młodych ludzi. Liczy się zabawa. A dla nich to jest jedna z niewielu okazji. Bo większość woodstockowiczów pochodzi z małych i średnich miejscowości.

- W dużych miastach mają imprezy codziennie. Dla nas ta jest okazją do wyluzowania się. W takim tłumie nikt się nie czepia , że kąpię się w błocie albo że zrobiłem sobie czapkę z puszek po piwie lub ściągnę majtki i pokażę komuś dupę. To jedyne takie miejsce w Polsce - dzieli się wrażeniami Radek ze wsi pod Koszalinem.

Rzeczywiście, na transparentach wywieszanych przed namiotami lub trzymanych na żerdziach przed sceną widać przeważnie nazwy małych miejscowości - Radomsko, Kcynia, Pszczyna, Dęblin.

Raczej na ostro

Większość młodych ludzi przyjechała do miasteczka nad Odrą pociągami. Najwięcej tymi specjalnymi, których było blisko 30. Niektórzy pracujący dojeżdżali w piątek w nocy lub sobotę samochodami.

- Przeważały auta z rejestracjami polskimi, ale były także samochody z niemieckimi. Rok temu prawie zupełnie nieobecne - mówi Jerzy Owsiak.

<!** Image 2 align=left alt="Image 3674" >I właśnie z tymi Niemcami doszło do największej afery. Bowiem podczas piątkowego koncertu gwiazdy festiwalu - Die Toten Hosen - ktoś z zagranicznej ekipy technicznej nie wpiął we właściwe miejsce kabelka i nie było dźwięku podczas transmisji internetowej.

Owsiak wpadł w szał. Po zasadniczej części koncertu Niemców wszedł na scenę i zaczął krzyczeć, że nie taka była umowa, że to absolutnie nieprofesjonalne. Nie pozwolił Die Toten Hosen na bisy. Niemieccy fani gwizdali i odeszli spod sceny.

Podobno następnego dnia wszystko zostało wyjaśnione pomiędzy zespołem, a organizatorami, ale niesmak pozostał. No i siedzący na schodach sceny i płaczący koleś z ekipy technicznej. Został wywalony z pracy za niewpięcie tego kabelka.

Najpopularniejsze słowo tegorocznego przystanku to bąbel. Owsiak wyjaśnia podczas otwarcia, że to określenie skur...syna. Mówi, że nie będzie przeklinał, a później wspomina o bąblach w rządzie i całym tym popieprzonym kraju, w którym przyszło nam żyć. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi zebranych pod sceną wiwatuje. Nie tylko wtedy. Bo o sformułowania o bąblach padają nader często.

- Sami są bąblami, bo zaprosili za dużo kapel rockowych. Nie czuć nawet, że się zmieniają, bo cały czas ten sam łomot leci. Zaledwie dwa zespoły reggae, kilka bluesowych a tak to same czady - żali się dziewczyna w dredach.

Zwolennikom łagodniejszej muzyki pozostaje wybrać się pod leżącą kilometr dalej scenę folkową. Bo nawet w namiocie hare kriszna w tym roku grały wyjątkowo ostre zespoły.

Puszki, a nawet komórka

Każdego ranka tłumy zakurzonych i zabłoconych postaci wybierają jednak przedstawicieli orientu paradujących w kolorowych szatach. Kobiety z kropkami na czołach (oznaczają zamężna) wydają ryż z warzywami, sos z fasolą oraz halamę - kaszę mannę na słodko z rodzynkami. Duża miska kosztuje tylko 3 złote, a co bardziej przekonującym o braku funduszy udaje się dostać za darmo.

A jeść trzeba, bo zimno i często pada deszcz. Niektórym nie robi to co prawda różnicy i znieczuleni alkoholem śpią wprost na trawie. Ale większości chłód mocno dokucza. W kolejkach po gorącą herbatę stoją setki ludzi.

Festiwal kończy znakomitym koncertem grupa Hey. Niektórzy już go nie słyszą. Pierwsze pociągi powrotne z Kostrzyna wyjeżdżają w nocy z soboty na niedzielę.

Jest w nich tak ciasno, że czasem nie idzie poruszyć ręką. Inni wolą odczekać nawet dwa dni, aby wrócić w większym komforcie. Zresztą jest to też okazja do zarobienia. W pustoszejącej z namiotów okolicy walają się tony puszek po piwie. Wielu z tego z korzysta i sprzedaje je w pobliskim skupie. Można też trafić na pieniądze, a nawet telefon komórkowy.

Wybrane dla Ciebie

Snus prezydencki. Zakazów nie będzie, bo prezydent ma swoje gusta?

Snus prezydencki. Zakazów nie będzie, bo prezydent ma swoje gusta?

Co dalej z pieniędzmi z Unii? KE czeka na ruch nowego prezydenta Polski

Co dalej z pieniędzmi z Unii? KE czeka na ruch nowego prezydenta Polski

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski