
Z powodu epidemii koronawirusa kalendarz żużlowych mistrzostw świata może zostać wywrócony do góry nogami. Wiadomo już, że nie odbędzie się w planowanym terminie Grand Prix Polski na PGE Narodowym w Warszawie. Zmian może być jednak znacznie więcej, a jedna z nich może się okazać korzystna dla kibiców w Toruniu. Stanie się tak, jeśli na Motoarenie odbędą się aż dwa turnieje, a nie jeden.
Czytaj więcej na kolejnych stronach ->>>

Informacje dotyczące planów BSI, promotora cyklu Grand Prix, przekazał w programie Eleven Call Live Joe Parsons z firmy Monster Energy, która od lat jest w gronie partnerów cyklu IMŚ.
Według Amerykanina na start rozgrywek o mistrzostwo świata będzie trzeba poczekać jeszcze kilka miesięcy. Ewentualny start Grand Prix w sierpniu lub we wrześniu oznaczałby jednak, że niemożliwe stałoby się rozegranie wszystkich planowanych turniejów. BSI stanie więc przed koniecznością stworzenia nowego terminarza, który obejmie tylko niektóre miasta.

Aby sezon składał się chociaż z kilku rund Grand Prix promotorzy mistrzostw świata mają rozważać opcję zakładającą dwudniowe zawody w jednym mieście. W takim przypadku w jeden weekend dałoby się rozegrać od razu dwa turnieje, a żużlowcy nie byliby zmuszeni do podróży.
Miastami, które byłyby organizatorami podwójnych rund, mają zostać Wrocław oraz Toruń. Według pierwotnego terminarza turniej na Motoarenie miał się odbyć 3 października. Jeśli do kalendarza zostałaby dodana kolejna toruńska runda, wówczas doszłaby ona do skutku zapewne w dniu 2 października, gdyż BSI planuje rozgrywać podwójne turnieje w piątki i soboty.

Wcześniej w mediach pojawiały się pogłoski, jakoby zamiast cyklu Grand Prix miał się odbyć jednodniowy finał mistrzostw świata, tak jak działo się to do 1994 roku włącznie. Areną zawodów i w tym przypadku miałby być Toruń.
Słowa Joe Parsonsa pozwalają jednak przypuszczać, że organizatorzy Grand Prix zdecydowanie bardziej wolą rozegrać cykl składający się z kilku rund, nawet okrojony w porównaniu z pierwotnymi planami, niż jednodniowy finał. Mimo to Toruń nie powinien być jednak pokrzywdzony, a raczej wprost przeciwnie.