Prezydent Andrzej Duda wracając ze Szwecji przyleciał do Wrocławia, by stąd udać się do kopalni Rudna w Polkowicach, gdzie we wtorek zginęło ośmiu górników.
Po lądowaniu prezydenta i lecących z nim urzędników oraz dziennikarzy poinformowano, że samolot miał awarię systemów komputerowych. Wylądował jednak bezpiecznie, nikomu nic się nie stało.
Andrzej Duda opuścił pokład samolotu i udał się do Polkowic. Pozostali pasażerowie zostali jednak we Wrocławiu - samolot na razie nie mógł odlecieć do Warszawy.
Prezydenccy urzędnicy i dziennikarze czekali kilka godzin na wrocławskim lotnisku. Jak ustalił portal GazetaWroclawska.pl, maszyna nie będzie mogła lecieć do Warszawy. Po prezydenta przyleciał inny samolot, który chwilę przed godziną 19 wystartował z Wrocławia.