<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/Pieczatowski_Jakub_(P).jpg" >Niemal równo miesiąc po pierwszym w historii złotym medalu ekipy z Sanoka i pomyślnie zakończonej batalii o utrzymanie się w ekstraklasie Nesty Karaweli Toruń kibiców polskiego hokeja na lodzie czeka kolejna porcja emocji.
W niedzielę w Krynicy rozpoczynają się mistrzostwa świata. Dywizja I, grupa B, w której muszą rywalizować biało-czerwoni to trzecia liga światowa. Myślę jednak, że nikt, nie tylko ci najwierniejsi i zawsze nastawieni optymistycznie kibice, nie dopuszcza do siebie myśli o tym by Polacy nie wywalczyli awansu. To powinna być formalność.
Oczywiście, że przed rozpoczęciem jakiejkolwiek imprezy sportowej nie można z góry zakładać jej rozstrzygnięcia, ale jak inaczej podchodzić do zawodów w Krynicy skoro rywalami zespołu Wiktora Pysza będą takie hokejowe potęgi jak Australia, Korea Południowa, Rumunia, Litwa i Holandia. Pewnie, że w przeszłości zdarzały się naszym porażki z Litwinami czy Holendrami, ale były one raczej wypadkami przy pracy niż wynikały z realnej siły przeciwników. W tym roku na coś takiego nie można sobie pozwolić. I szczerze wierzę, że tak będzie. Dlatego powstrzymam się od spekulacji na temat - co dla polskiego hokeja lodowego oznaczałby brak awansu.
<!** reklama>Mistrzostwa ruszają w niedzielę, wczoraj, zaś za Oceanem rozpoczęła się decydująca rozgrywka w NHL. Po 82 meczach sezonu zasadniczego, 16 drużyn przystąpiło do play off. Walka toczy się o Puchar Stanleya.
W Kanadzie czekają na to najbardziej prestiżowe trofeum w świecie hokeja już od 1993 roku, kiedy to najlepsi byli Montreal Canadiens. I mogą jeszcze poczekać. Do play off zakwalifikowała się bowiem tylko jedna ekipa z ojczyzny hokeja - Vancouver Canucks. Ale z perspektywy polskiego kibica nie to jest ważne kto wygra - choć pewnie każdy ma swego faworyta - ważne, że emocje i bajeczna gra są gwarantowane.