– Od już kilkunastu dni w krzakach przy parkingu przy pętli Las Gdański stoi sobie samochód. Stoi i nie za bardzo się nim ktoś interesuje – napisał w piątek (26 lipca) na grupie Bydgoski Hydepark Adam Dziura. Zaznaczył, że sytuację zgłosił w aplikacji Dbamy o Bydgoszcz dużo wcześniej. O źle zaparkowanym pojeździe informował 12 lipca.
W aplikacji jako instytucja realizująca wpisana jest Straż Miejska, zgłoszenie oznaczono jest jako zrealizowane i wykonane. Auto jednak wciąż stoi w tym samym miejscu, co komentujący potwierdzają kolejnymi zdjęciami z parkingu przy ul. Rekreacyjnej.
Straż Miejska w Bydgoszczy potwierdza, że byli na miejscu po otrzymaniu zgłoszeń, bo tych było więcej niż jedno. Pierwsze wpłynęło do nich 10 lipca. Interwencja nie kończyła się jednak ukaraniem właściciela auta, bo wbrew pozorom nie było ku temu podstaw.
– Pojazd przy ul. Rekreacyjnej nie narusza prawa o ruchu drogowym. Z uwagi na to, że zgłoszeń było więcej, postanowiliśmy dotrzeć do właściciela, aby zaapelować o przestawienie samochodu. Ustaliliśmy właściciela i szukamy z nim kontaktu. Fakt, że to osoba bez stałego miejsca zamieszkania utrudnia sprawę, ale mamy plan, co do dalszego postępowania w tej sprawie – przekazuje nam Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej Straży Miejskiej.
Dodaje, że ma nadzieję na rozwiązanie problemu w ciągu kilku najbliższych dni. W komentarzach pod wpisem zastanawiano się czy auto nie zostało porzucone, co miałoby być podstawą do interwencji. Przepisy jednak nie są w tej kwestii precyzyjne. W prawie o ruchu drogowym nie ma zapisów, które definiowałyby, czym jest porzucony pojazd.
Od pierwszego zgłoszenia o aucie przy ul. Rekreacyjnej minęły trzy tygodnie, co wcale nie jest długim okresem. Zdarzają się sytuacje, gdy pojazdy z różnych powodów miesiącami zajmują miejsca parkingowe (np. wyjazdy poza Polskę, pobyt w szpitalu), a ostatecznie nie okazują się „wrakami”.
– Prawo o ruchu drogowym, które obowiązuje na drogach publicznych, w strefach zamieszkania i w strefach ruchu, mówi, że można usunąć pojazd bez tablic rejestracyjnych, co w tym przypadku nie ma miejsca, lub pojazd, którego stan wskazuje, że nie jest używany. Ten akt prawny ani żaden inny nie definiuje pojęcia „nieużywanego pojazdu”. To kwestia oceny – tłumaczy Arkadiusz Bereszyński.
– Tutaj mowa o samochodzie, który ma aktualne badania techniczne i opłacone OC. Jego stan nie wskazuje na to, że jest nieużywany – dodaje rzecznik straży. Być może w najbliższym czasie właściciel sam odbierze swoje auto, rozwiązując problem.
