Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Arytmetyka wojny” z antywojennym przesłaniem. Rozmowa o niezwykłej książce

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
„Arytmetykę wojny” (ang. „The Arithmetic of War: WWII Battles in 15 Infographics”), najnowszą pozycję wydawnictwa Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, recenzenci uznali za pięknie ilustrowaną historyczną książkę. - Zależało nam na dotarciu do szerszego grona odbiorców. Stąd wyjątkowa, niecodzienna, bogata graficznie konstrukcja tego opracowania - mówi Karol Szejko, współautor oraz redaktor naczelny „Arytmetyki wojny”.

Skąd pomysł na opowieść o historii II wojny światowej przekazaną za pomocą statystyk, liczb, różnych ujęć formy graficznej?

Codziennie w Muzeum II Wojny Światowej przygotowujemy wartościowe książki, opracowania historyczne poparte wieloletnimi badaniami. To publikacje poważne, zgodne z misją naszej placówki, niemniej w ujęciu rynku czytelniczego, „niszowe”. Konstrukcja tradycyjnych opracowań historycznych jest zazwyczaj dość jednolita - mamy tekst, przypisy, archiwalne zdjęcia, ryciny, czasami mapy. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że takie „branżowe” w gronie historyków i pasjonatów historii pozycje ciężko jest polecić młodszym odbiorcom. Jako muzeum, na tym nam zależy: na dotarciu do nich, zainteresowaniu młodego pokolenia historią. Dlatego postanowiliśmy spróbować pójść nieco bardziej popularnonaukowym tropem, dać podstawę do pogłębiania historycznej wiedzy, przygotować książkę na wskroś atrakcyjną i edukacyjną. To była idea, która przyświecała „Arytmetyce wojny”.

Książka to praca zbiorowa, powstała też na kanwie Międzynarodowego Forum Muzeów Pól Bitewnych, które zorganizowaliśmy w Gdańsku po raz pierwszy w 2019 r. (World Battlefield Museums Forum). W kolejnych latach odsłony Forum z uwagi na pandemię COVID-19 nie odbywały się, a znaczna część muzealnej działalności przeniosła się do sfery online. To właśnie wtedy, w czasie kiedy instytucje muzealne pozostawały niedostępne dla zwiedzających, zrodził się pomysł, by przybliżyć czytelnikom bitwy II wojny światowej. To była idea, nad którą zaczęliśmy pracować i ją stopniowo rozwijać. Dziś, zupełnie nieoczekiwanie niestety, a korzystnie dla wydawców publikacji o konfliktach zbrojnych, zainteresowanie tematami militarnymi wzmaga rosyjska agresja na Ukrainę. Sięgając po „Arytmetykę wojny”, będzie można przekonać się chociażby, jak zmieniła się technika wojskowa na przestrzeni dekad.

Liczby pomogą zainteresować młodych czytelników historią II wojny światowej?

Arytmetyka stanowi pewną oś, która pomaga wyobrazić sobie cały, historyczny kontekst, np. siły zaangażowanych stron - m.in. liczbę żołnierzy, czołgów, samolotów, czas trwania danej bitwy, czy porównanie ilości poszczególnych rodzajów uzbrojenia. Natomiast głównym atrybutem książki, mającej zapewnić jej atrakcyjność, jest kompleksowa, złożona konstrukcja oparta na warstwie graficznej. Tę książkę czyta się „warstwami”. Jest warstwa tekstu, warstwa zdjęć, rycin, map, uzupełnionych danymi liczbowymi, ciekawostkami, faktami, anegdotami. Każda z walczących stron ma swoją przypisaną barwę - niebieski dla aliantów, czerwony dla Sowietów, khaki dla Państw Osi. To swoisty klucz prezentowania treści.

Przez środek każdej z niemal 300 stron przechodzi oś chronologii wydarzeń pomagająca umiejscowić datę danego wydarzenia w przestrzeni czasowej oraz zobaczyć, jakie inne bitwy rozgrywane były w danym roku, miesiącu w innych rejonach świata. Dlatego „Arytmetyki wojny” nie trzeba czytać od „deski do deski”, od początku do końca, jak standardowej książki. Każdy, kto po nią sięgnie, będzie mógł wybrać sobie rozdział, z którym chce się zapoznać. Natomiast ma pan rację pytając o przystępność treści - bywało tak, że konsultowaliśmy fragmenty tekstów z naszymi rodzinami, bliskimi. Co było dla nich niezrozumiałe, zmienialiśmy tak, by dany epizod wojenny był jak najbardziej jasny dla przeciętnego odbiorcy. Uznaliśmy też, że elementem, który uatrakcyjni opowieść, będzie prezentacja techniki wojskowej - dlatego w osobnym aneksie książka zawiera barwne plansze z sylwetkami samolotów, czołgów, okrętów. Do tego są plakaty z czasów II wojny światowej, niektóre dziś bardzo rzadkie, pokazujące sferę propagandową walczących państw. Myślę, że to nowatorska, bezkompromisowa, wielowarstwowa praca, z ogromną ilością informacji tekstowych o II wojnie światowej, a jednocześnie, poprzez sposób prezentacji tych treści w modułach tekst-grafika-archiwalia, bardzo przystępna w odbiorze. Ja sam nie spotkałem wielu takich na rynku księgarskim, a w Polsce, jak sądzę, jesteśmy prawdopodobnie pierwsi z prezentacją treści w taki właśnie ciekawy sposób.

Liczby są częścią wojny od zawsze, pod postacią ilości żołnierzy, sprzętu, pieniędzy...

Oczywiście. Ale badaczom, ale też fascynatom tematu, liczby pomagają wyobrazić sobie skalę poszczególnych działań wojennych, zrozumieć ich mechanizm. Na przykład na stronach otwierających sekwencje bitew pokazujemy w postaci liczb siły walczących stron. Statystykę podajemy w taki sposób, by nawiązywała do batalii, które zostały opisane wcześniej. Takie porównanie pokazuje skalę poszczególnych bitew np., że pod Monte Cassino walczyło 1,5 razy więcej żołnierzy niż na Sycylii w trakcie operacji Husky (160 tys.) i dodatkowo jeszcze 240 tys. Porównanie bitwy do innej bitwy daje czytelnikom dodatkową informację o skali strat. Analizując liczby zawarte w „Arytmetyce…”, można też przekonać się, że nie tylko wielkość armii decyduje o zwycięstwie. Losy drugiej wojny światowej tak naprawdę rozstrzygnęła siła ekonomiczna aliantów - zaangażowanie ich przemysłu i finansów.

Pan i pozostali współautorzy podkreślają, że za statystyką wojenną kryje się ludzkie cierpienie. Czy ta kwestia nie ucieka „Arytmetyce wojny”?

Rzeczywiście, liczby bezwzględne, zestawienia statystyczne pokazujące miliony ludzi czy tysiące sztuk sprzętu zaangażowanego w działania wojenne w danym momencie II wojny światowej, mogą wywoływać wrażenie „spłaszczenia” tematu. Ale to książka pokazująca przede wszystkim, jak wojna niszczy człowieka. Wszystkie liczby przytaczane przez nas w „Arytmetyce…” są poparte tzw. kontekstem ludzkim. Czytelnicy znajdą na stronach m. in. relacje pilota, którego kolega zginął w akcji, opowieść cywilnego mieszkańca, który przeżył bombardowanie miasta, oraz relacje żołnierzy walczących na froncie. Książkę zaczynamy zresztą czytać już od okładki, od bardzo ciekawej statystyki dotyczącej bitew, które opisujemy wewnątrz. To liczby, które pokazują średnią przeżywalność uczestnika danej batalii - np. w przypadku zmagań pod Midway jest to 7 sekund. Kiedy sobie to wyobrazimy, otrzymamy wyraźną skalę okrucieństwa tego konfliktu. Na okładce jest też zdjęcie żołnierzy, którzy trzymają plakaty z napisem „Pokój”. To celowy zabieg. To zdjęcie jest metaforą, pokazuje, do czego prowadzi wojna, czym się kończy. Cała książka jest antywojennym przesłaniem. Pomaga zrozumieć okrutne mechanizmy oddziaływania wojny na człowieka, „pomiędzy wersami” zadaje pytanie, jak jej uniknąć, czy ona ma jakikolwiek sens.

Wśród bitew przedstawionych w „Arytmetyce…” są batalie uznawane za kluczowe dla przebiegu II wojny światowej na różnych teatrach działań - np. Midway, Stalingrad, Normandia, Berlin. Nie brakuje też jednak bitew o mniejszej skali. Skąd pomysł na taki dobór?

Zaczynamy od dwóch bitew kampanii polskiej we wrześniu 1939 r., czyli od Westerplatte i Kocka. Prezentujemy też jedną z bitew Wojny Zimowej, między Finlandią a Związkiem Sowieckim (pełną analogii do dzisiejszej wojny na Ukrainie), pod Suomussalmi, gdzie Finowie zmiażdżyli sowieckich agresorów. Kluczem doboru tematyki było zainteresowanie czytelnika, pokazanie tego, jak II wojna światowa przebiegała. Stąd przekrój batalii - prezentujemy bitwy ikoniczne, przełomowe, bitwy, w których ginęły miliony, ale też bitwy, gdzie relatywnie straty ludzkie były niższe. Niemniej były to zmagania ważne dla przebiegu wojny, a szczególnie dla Polaków. Trzeba podkreślić, że przy każdej z bitew szukaliśmy wątków polskich.

„Arytmetyka wojny” jest na razie wydana po angielsku…

To prawda. Zabieg ten ma cel marketingowy. Pierwsze egzemplarze pokażemy w czasie promocji w przyszły wtorek, a następnie w czasie Światowego Forum Muzeów Pól Bitewnych (World Battlefield Museums Forum). Będzie to także oczywista oferta dla zwiedzających naszą placówkę turystów zagranicznych. Edycja w języku polskim zostanie wydana w roku 2023.

Są też kody QR...

To zabieg uzupełniający w środowisku online przekaz „Arytmetyki wojny”. Kody odsyłają do cyfrowych trójwymiarowych modeli drugowojennych żołnierzy i podcastów radiowych poświęconych historycznym bitwom. Kolejny ukłon w kierunku młodszych odbiorców.

Jak mówi nota informacyjna, książka powstawała przez niemal 7,3 tysięcy godzin, pracowało nad nią 18 współautorów, a gotowy plik przesłany do drukarni ważył prawie 32 gigabajty…

Popularnonaukowe założenia publikacji nie oznaczają, że treści, które się w niej znalazły, są powierzchowne. 18 autorów z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku to specjaliści wysokiej klasy. Muzealna grafik, Natalia Gawryluk, fenomenalnie tę pracę zilustrowała, za pomocą oryginalnych, autorskich rycin, modeli i map. Książka ma bezkompromisowy, nowatorski projekt graficzny, również w warstwie typograficznej. Myślę, że i poważni badacze dostrzegą jej zalety - w warstwie ilustracyjnej, ale też faktograficznej. Co ważne, książkę zrecenzowało dwóch światowej klasy historyków, ekspertów II wojny światowej: prof. Richard Overy i prof. Richard J. Evans. Obaj uznali „Arytmetykę wojny” za pięknie ilustrowaną książkę o historii II wojny światowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Arytmetyka wojny” z antywojennym przesłaniem. Rozmowa o niezwykłej książce - Dziennik Bałtycki