W piątek we Wrocławiu odbyła się gala PunchDown, czyli zawody w policzkowaniu polegająca na tym, że uczestnicy stają na przeciwko siebie przy stole i wymierzają ciosy w policzek z otwartej dłoni.
Artur „Waluś” Walczak z Gniezna walczy o życie po gali PunchDown
Tego wieczoru Dawid „Zaleś” Zalewski zmierzył się z pochodzącym z Gniezna Arturem „Walusiem” Walczakiem. Ich pojedynek zakończył się dramatycznie. „Waluś” został znokautowany, trafił do szpitala.
– Jest to bardzo nieszczęśliwe zdarzenie, jedno z tych, których nikt sobie nie życzy, jakkolwiek jest ono wpisane w ryzyko związane z tą dyscypliną sportu. (...) natychmiastowo zareagowali obecni na miejscu ratownicy medyczni, którzy przenieśli Artura w bezpieczne miejsce, w którym otrzymał pomoc doraźną i zostać poddany dalszej ocenie medycznej. Zawodnik zachowywał przytomność, ale zaobserwowane przez ratowników niepokojące symptomy neurologiczne skłoniły ich do wezwania na miejsce pogotowia ratunkowego, co niezwłocznie uczyniono. Następnie pogotowie przetransportowało Artura do jednego z wrocławskich szpitali w celu udzielenia mu dalszej specjalistycznej pomocy
– czytamy w oświadczeniu organizatorów.
Do sytuacji odniósł się jego przyjaciel Bonus BGC, który w sobotę w mediach społecznościowych poinformował, że stan Walczaka jest krytyczny. Dodał, że karetka za późno zabrała „Walusia” do szpitala. Organizatorzy dementują te informacje i zapewniają, że wydarzenie było odpowiednio zabezpieczone.
– Spełniliśmy wszelkie obowiązujące wymogi prawne oraz dochowaliśmy najwyższych standardów działania
– czytamy w oświadczeniu.
Organizatorzy wydarzenia wskazują, że na miejscu byli obecni ratownicy medyczni, zapewniono także transport medyczny, czyli karetkę. Dawid „Zaleś” Zalewski jest kuzynem Kamila S., który usłyszał zarzut niemyślnego spowodowania śmierci młodego rapera z Obornik, Damiana Krzymieniewskiego. W marcu br. wspólnie oglądali galę PunchDown podczas której naśladowali zawodników i wymierzali sobie ciosy.
Młody raper uderzony przez Kamila w policzek miał przewrócić się i uderzyć głową o posadzkę. Dopiero po kilkunastu godzinach wezwano karetkę. Damian doznał rozległych obrażeń głowy, zmarł w szpitalu kilka dni później. Rodzina chłopaka uważa, że chłopak został skatowany. Sprawę wyjaśnia prokuratura.
Zobacz też: PZPN ukarany za zachowanie kibiców:

10 branż w Wielkopolsce, w których zarabia się najlepiej. Tu...