Ariane Lipski (11-5) zapowiadała, że bardzo chciałaby znów zawalczyć przed polską publicznością, tym razem pod banderą UFC. Brazylijka stoczyła pięć zwycięskich pojedynków dla KSW, została mistrzynią największej polskiej organizacji MMA i zyskała sobie dużą sympatię kibiców nad Wisłą. Po transferze do amerykańskiego giganta jest jednak daleko od mistrzowskiej formy. W sobotę podczas gali w amerykańskim Greenville doznała drugiej porażki z rzędu.
Przed walką z Molly McCann (9-2) Lipski była mocną faworytką bukmacherów. Rzeczywistość szybko zweryfikowała jednak te przewidywania. Zawodniczka z Anglii była aktywniejsza i bardziej agresywna. Trafiała częściej, w pierwszej rundzie zaliczyła efektowne sprowadzenie do parteru, w drugiej posłała „Królową przemocy” na matę ciosami, w trzeciej kontrolowała sytuację w Oktagonie. Wszyscy sędziowie punktowali 30:27 na korzyść McCann.
Zamiast wymarzonego pasa UFC Brazylijkę polskiego pochodzenia będzie czekała walka o pozostanie w szeregach największej organizacji MMA na świecie. Ewentualna trzecia porażka z rzędu może dla niej oznaczać rozwiązanie kontraktu z potentatem.
ZOBACZ TEŻ:
- Największe sensacje w historii boksu [TOP 10]
- Pechowy jak Polak? Głowacki kolejnym oszukanym bokserem
- 11 zarzutów dla Mameda Ch. Grozi mu...
- Zobacz najpiękniejsze kibicki Tottenhamu [ZDJĘCIA]
- Chciał ukraść telefon pięknej zawodniczce MMA. Dostał solidną nauczkę [GALERIA, ZDJĘCIA]
- Michał Materla: Prawda wyjdzie na jaw
Tomasz Narkun: Zawsze będę tym, który pokonał Mameda jako pierwszy
