Ivan Almeida to symbol Anwilu ostatnich lat. Kabowerdeńczyk dwa razy prowadził drużynę do mistrzostwa Polski. Wrócił w trakcie poprzedniego sezonu, gdy Anwil leżał na łopatkach i miał pomóc w powrocie na szczyt PLK. Nic z tego nie wyszło. Sam zawodnik grał nawet nieźle (do momentu kontuzji), ale był obok zespołu, a w potem w mediach społecznościowych rozpętał kilka awantur, które fatalnie wpłynęły na wizerunek klubu.
Ivan Almeida ma jeszcze kontrakt na kolejny sezon, ale nie będzie on realizowany. Z jednej strony - to decyzja trenera Przemysława Frasunkiewicza, z drugiej - wiadomo, że wysoki kontrakt mocno obciąża zmniejszony budżet na drużynę. Na pozycji Almeidy Anwil już zakontraktował zresztą Jamesa Bella.
- Wiemy co się działo w trakcie sezonu, to się rzuciło dużym cieniem na współprace obu panów. Trener buduje zespół na nowy sezon i temat ich wspólnej przyszłości jest skończony - mówi prezes Arkadiusz Lewandowski.
Rozmowy na temat rozwiązania kontraktu z pewnością nie będą łatwe, ale rozwiązanie umowy wydaje się nieuniknione. - Mam dla Ivana wielki szacunek, zostawił dużo potu i zdrowia w Hali Mistrzów. To małżeństwo trudne i pojawiły się rysy na tym związku. Czasami ludzie ślubują sobie wierność, a potem zmierzają do rozwodu. Alex Fergusson mawiał, że nie ma niczego większego od klubu i dobro Anwilu jest najważniejsze - podkreśla Lewandowski.
Nowa drużyna Anwilu jest już niemal gotowa. Na razie umowy podpisali rozgrywający: Kamil Łączyński, Sebastian Kowalczyk, obrońcy: Kyndall Dykes, Marcin Woroniecki, skrzydłowi: James Bell, Luke Petrasek, Maciej Bojanowski, Alex Olesiński oraz środkowy Szymon Szewczyk. Przed startem sezonu możemy spodziewać się jeszcze dwóch nowych podpisów z obcokrajowcami na obwodzie i pod koszem.
