
Powyżej oczekiwań zaprezentowali się zawodnicy z Nowego Sącza oraz Niecieczy, natomiast ponownie rozczarowali zawodnicy aktualnego mistrza czy wicemistrza Polski.

Grzegorz Sandomierski (Cracovia)
Niespodziewanie to nie on rozpoczął między słupkami Cracovii sezon 2017/2018, a szansę od Michała Probierza dostał młody Adam Wilk. I trzeba przyznać wracający z wypożyczenia do Legionovii golkiper radził sobie całkiem nieźle. Na drodze stanęła mu jednak kontuzja, co mógł wykorzystać właśnie Sandomierski. W starciu z Lechem nie pozostawił po sobie najlepszego wrażenia. Przy obu bramkach mógł zachować się lepiej, a i wcześniej z opresji ratowała go głównie nieskuteczność poznaniaków.

Joao Nunes (Lechia Gdańsk)
Już na otwarcie spotkania obejrzał pierwszą żółtą kartkę. Później musiał już zdecydowanie bardziej uważać. I rzeczywiście uważał – ze strachu przed opuszczeniem boiska bał się zbliżać do czających w polu karnym rywali. Przepuszczał Igora Angulo, samego sobie zostawiał Łukasza Wolsztyńskiego i starał się im zupełnie nie przeszkadzać. Miał szczęście, że tym razem skuteczność nie należała do największych przymiotów odpowiedzialnych za atak w Górniku zawodników.

Jakub Czerwiński (Legia Warszawa)
W niedzielę warszawianie nie przerwali złej passy i z Niecieczy ponownie wyjeżdżają bez punktu. W tym swój udział miał również jeden ze stoper. W ubiegłym roku w zespole Wojskowych gracz raczej marginalny, w obecnych rozgrywkach dostaje znacznie więcej boiskowych minut. W starciu z Bruk-Betem raczej zagubiony. Zdarzały mu się proste błędy, jak podanie do Mateusza Kupczaka czy starcia z Janem Muchą, a nieliczne próby w ataku nie zmierzały bynajmniej w światło bramki.