https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

All Blacks kontra

Jakub Pieczatowski
Nie jestem znawcą ani wiernym kibicem rugby. Jednak co cztery lata z wielką atencją śledzę poczynania drużyn walczących o Puchar Świata. I ekscytowaniu się tym wydarzeniem nie przeszkadza mi wcale od dawna ustalona hierarchia. Przecież jeszcze przed rozpoczęciem ponad półtoramiesięcznych zmagań w Nowej Zelandii w ciemno można było obstawiać drużyny w ćwierćfinale. Co więcej, w sześciu poprzednich turniejach w finale zawsze był któryś z przedstawicieli wielkiej piątki: Nowa Zelandia, Australia, RPA, Anglia i Francja.

<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/Pieczatowski_Jakub_(P).jpg" >Nie jestem znawcą ani wiernym kibicem rugby. Jednak co cztery lata z wielką atencją śledzę poczynania drużyn walczących o Puchar Świata. I ekscytowaniu się tym wydarzeniem nie przeszkadza mi wcale od dawna ustalona hierarchia. Przecież jeszcze przed rozpoczęciem ponad półtoramiesięcznych zmagań w Nowej Zelandii w ciemno można było obstawiać drużyny w ćwierćfinale. Co więcej, w sześciu poprzednich turniejach w finale zawsze był któryś z przedstawicieli wielkiej piątki: Nowa Zelandia, Australia, RPA, Anglia i Francja.

Nie inaczej jest w tym roku. Do rozegrania zostały już tylko dwa mecze - o brąz i wielki finał. W niedzielny poranek naszego czasu o złoto powalczą Francuzi i Nowozelandczycy. All Blacks, bo taki przydomek noszą gospodarze turnieju, są wielkimi faworytami. Zresztą tak jest co cztery lata, ale prócz pierwszej edycji w 1987 roku, zawsze coś im stawało na drodze.

Teraz znów wszystkie znaki na niebie i ziemi każą stawiać na nich. Przez wszystkie dotychczasowe mecze przeszli jak burza, w grupie roznieśli Francuzów różnicą 20. punktów. No i znakomicie wykorzystują wsparcie swoich kibiców. Trójkolorowi są ich dokładnym przeciwieństwem. W grupie sensacyjnie ulegli zespołowi Tonga, a do finału prześlizgnęli się po nikłych wygranych z Anglią i Walią. Grają mało przekonywająco, nie są widowiskowi, ale o złoto zagrają. A tu wszystko może się wydarzyć.

<!** reklama>To przecież Francuzi są najbardziej niewdzięcznym przeciwnikiem All Blacks w historii mistrzostw. Już dwa razy zatrzymali ich w marszu po Puchar Świata - w 1999 roku wygrali w półfinale, a przed czterema laty w ćwierćfinale.

Czyżby więc przyszedł czas na zwycięstwo w finale? W rugby jednak statystyki nie grają, tylko piętnastu potężnie zbudowanych facetów na boisku. Oczekuję wielkiego spektaklu.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski