Ich widok na ulicach irytuje kierowców, ale bez nich dzieci miałyby problem z dotarciem do szkoły. Wielu pieszych chciałoby, aby stały przy pasach na ruchliwych ulicach.<!** Image 2 align=none alt="Image 178370" >
Agatek w tym roku będzie mniej. W budżecie miasta nie ma pieniędzy.
- Mamy 38 etatów opiekunów dzieci na przejściach dla pieszych. Moim zdaniem, to wystarczająca liczba. Stoją przy najruchliwszych ulicach na przejściach w pobliżu szkół - twierdzi Andrzej Jankowski, dyrektor Centrum Integracji Społecznej, które w Bydgoszczy zajmuje się agatkami.
Śmierć na przejściu
Wielu naszych Czytelników uważa jednak, że przydałoby się więcej opiekunów przy przejściach.
- Na przykład przy ulicy Sielskiej - mówi mieszkaniec Fordonu.
Są jednak miejsca położone z dala od szkół, gdzie należy pomóc pieszym w bezpiecznym dotarciu na drugi kraniec jezdni.
- Skrzyżowanie ulicy Chmurnej i Koronowskiej. Kierowcy, jadący do centrum, wypadają gwałtownie zza zakrętu, a przejście jest tuż za nim, bardzo blisko. Nieraz widziałem, jak kierowcy hamowali - mówi nasz Czytelnik z Janowa.
W ubiegłym roku w powiecie bydgoskim doszło do 16 wypadków na przejściach dla pieszych. Rannych zostało 19 osób. Mundurowi obiecują, że w pierwszych tygodniach nauki będą częściej przy szkołach.
<!** reklama>
- Już teraz funkcjonariusze patrolują okolice szkół. Sprawdzili też oznakowania przejść dla pieszych. Częściej będą przeprowadzali pomiary prędkości - zapowiada Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Mundurowi sprawdzą także stan techniczny gimbusów. Funkcjonariusze wydziału prewencji spotykają się z najmłodszymi, aby uczyć ich zasad bezpiecznego przechodzenia. To właśnie najmłodsi muszą polegać na agatkach
To także misja
- To bardzo duża odpowiedzialność. Ekipa, którą stworzyliśmy, ma poczucie misji. Agatki nie tylko pracują, ale wiedzą też, że odpowiadają za osoby, które najbardziej potrzebują pomocy - zapewnia Andrzej Jankowski, dyrektor CIS.
Agatki rekrutują się spośród podopiecznych ośrodka. To często ludzie o zawiłych losach. Nie brakuje osób starszych, samotnych matek, ale także absolwentów szkół.
- Zatrudnienie socjalne ma pomagać osobom, które nie mogą odnaleźć się na rynku pracy i są zagrożone wykluczeniem społecznym - wyjaśnia Andrzej Jankowski.
Opiekun dzieci na przejściu otrzymuje najniższą krajową pensję. Obowiązuje go ośmiogodzinny czas pracy. Ma dwie przerwy śniadaniową i obiadową. Zimą dostaje posiłek - konserwy.
- Dyrektorzy szkół dają też nam posiłek w stołówce, chociaż nie muszą - mówi jeden z pracowników.
Często poddawani są kontroli. Sprawdzana jest, między innymi, trzeźwość. Za pijaństwo traci się natychmiast pracę. Kontrolerzy ustalają też, jak długo agatka przebywa na pasach.
- Tam jest jej miejsce. Na szczęście, przez ponad dwa lata nie musiałem z nikim się rozstawać. Teraz z jedną z pań, która odchodzi na emeryturę - mówi Andrzej Jankowski.
Praca agatki nie należy do łatwych. - Mieliśmy przypadki potrącenia agatki na przejściach przy ul. Bośniackiej i Zbożowym Rynku. Stało się tak z powodu gapiostwa kierowców - mówi jeden z pracowników CIS.
Karygodny błąd
- Kierowcy najczęściej respektują polecenia agatek - zapewnia Tadeusz Kondrusiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
To właśnie w tym ośrodku kandydaci na opiekunów przechodzą szkolenie. - Szkolenie jest dwudniowe. Po części teoretycznej jest praktyka. Pokazujemy, kiedy i na jak długo zatrzymywać auta - wyjaśnia dyrektor WORD.
Pieszy jest na przejściu szczególnie chroniony.
- Kierowca musi zwolnić przed pasami i przepuścić także pieszych, którzy sygnalizują wejście na pasy. Ostatnio zatrzymałem się na prawym pasie, aby przepuścić pieszego, który przechodził z lewej strony. Tymczasem inny kierowca przez ten pas przejechał. To jest karygodne. Na pieszych, również na agatki, kierowcy muszą zwracać szczególną uwagę - dodaje Tadeusz Kondrusiewicz.