Triumfator z 1994 i 1999 roku, Amerykanin Andre Agassi po dramatycznym pięciosetowym pojedynku awansował do półfinału turnieju wielkoszlemowego US Open.
W środę w nocy Agassi, rozstawiony z siódemką, pokonał rodaka Jamesa Blake’a 3:6, 3:6, 6:3, 6:3, 7:6 (8-6).
„The New York Times” anonsował ten pojedynek jako „pierwszy amerykański mecz marzeń od zakończenia kariery przez Pete’a Samprasa”. Tenisiści nie zawiedli widowni dostarczając wiele emocji i zwrotów akcji podczas dwóch godzin i 51 minut gry, a swoją dobrą grę uwieńczyli dramatyczną końcówką, bowiem w decydującym secie Agassi wybronił się ze stanu 3:5, doprowadzając później do zwycięskiego tie-breaka.
- Czy myślałem przed meczem, że mam 35 lat i że to dla mnie ostatnia szansa na dobry wynik? Tak, myślę o tym od ponad czterech lat. W sumie nikt nigdy nie wie kiedy będzie miał swoją ostatnią szansę. Gram na tyle długo, żeby wiedzieć jak szybko mija najlepszy okres kariery. Byłem już sfrustrowany, ale teraz cieszę się z każdego wygranego pojedynku - powiedział po spotkaniu Agassi.
Kolejnym rywalem tenisisty z Las Vegas będzie inny Amerykanin Robby Ginepri, który wyeliminował 4:6, 6:1, 7:5, 3:6, 7:5 rozstawionego z ósemką Argentyńczyka Guillermo Corię, triumfatora sopockiego turnieju Idea Prokom Open (z pulą nagród 500 tys. euro) z 2003 r.
Wśród pań ubiegłoroczna finalistka, Rosjanka Jelena Dementiewa wyeliminowała w ćwierćfinale 6:1, 3:6, 7:6 (8-6) Amerykankę Lindsay Davenport.
Dementiewa jest w Nowym Jorku rozstawiona z szóstką, a Davenport z dwójką. Kolejną przeciwniczką Rosjanki będzie Francuzka Mary Pierce (nr 12.), która nieoczekiwanie pokonała 6:4, 6:1 rodaczkę Amelie Mauresmo (3.).